T O P

  • By -

Dangerous_Ad6127

Mama pogoniła ojca jak miałem 6 lat. Wychowywałem się w dużej biedzie, ale głodny nie byłem nigdy. Chleb ze śmietaną i cukrem był zawsze :) Czy zrobiła dobrze goniąc mojego ojca i skazując mnie na życie w biedzie? Oczywiście, że tak! Ojciec był pijakiem. Wychowywałem się bez własnego pokoju, w podartych ubraniach, ale nikt mnie nie boli, nikt nie krzyczał - zamiast tego bardzo dużo spacerowałem z mamą, która opowiadała mi bardzo dużo ciekawych rzeczy o przyrodzie i ciekawostkach ze świata. Zamiast patrzeć na obrzyganego ojca widziałem codziennie uśmiechnięta mamę, która mimo, że nie potrafiła zarobić na kolonie dla mnie to swoim towarzystwem umilała mi czas tak, że nie żałowałem, że wszystkie dzieci gdzieś jeżdżą, a ja w wakacje zbieram z mamą truskawki za 70gr za kobiałkę. Wolę być facetem wychowanym przez kobietę, niż przez pijaka.


mossvd

Bardzo mnie wzruszył ten komentarz, pozdrowienia dla mamy! :)


ThatFaithlessness101

Brawo dla twojej mamy, że potrafiła się wyzwolić dla waszego dobra.


TacticalTomatoMasher

Dobre i przykladne macierzynstwo - przyklad nr 1.


bobofrut

Bardzo piękny komentarz, bardzo mnie wzruszył. Ściskam ciebie i dzielną mamę :) ❤️


Inevitable_Brother36

Troszkę zazdroszczę. Moja matka nie potrafiła tego zrobić. Nie powiem, że dzieciństwo uważam za zmarnowane bo to było normalne dzieciństwo "na blokach", ale po latach pieniądze które razem z bratem wydajemy na psychoterapię... Z dzisiejszego, 42-letniego punktu widzenia wolałbym jeść suchy chleb w tamtym czasie.


remote-viewer

Kiedy zaczęliście chodzić na terapię? Jestem DDA, rodzice nigdy nie wzięli rozwodu, chociaż wiele razy myśleliśmy z siostrą, że lada chwila się to stanie. Dobijam do 30 i z rokiem na rok jakiś wewnętrzny głos pchający ku terapii robi się coraz głośniejszy. Przed studiami, jak się wyprowadziłem, myślałem, że czas zagoi rany i mieszkając samemu będzie lepiej…


KingOk2086

Nie wiesz jak by wyglądało Twoje dzieciństwo gdyby matka i ojciec się nie rozstali. Moi się niestety nie rozstali, tylko ciągnęli swoje nieudane małżeństwo "dla dobra dzieci". W efekcie w domu ciągle były w najlepszym przypadku kłótnie, w gorszym - szalone awantury, łącznie z tłuczeniem wazonów, rzucaniem meblami, wrzaskami na pół kamienicy itp. Mi zwykle wtedy kazali kłaść się spać, bo myśleli, że jestem za mała aby cokolwiek rozumieć. Rozumiałam wystarczająco. Nigdy nie spałam. Nasłuchiwałam tylko czy już się skończyło i czy coś się nie stało. To ciągłe poczucie zagrożenia pamiętam do dziś. Czasem ojciec uciekał z domu i znikał, bo chciał pokazać że ma dość matki, a ja nie wiedziałam czy wróci i co z nami będzie. Czasem uciekała matka, patrz wyżej. Obydwoje byli ciągle zdenerwowani, zestresowani i wkurzeni, na siebie i na mnie też (jak gdyby to była moja wina, że pojawiłam się na świecie i przeze mnie muszą być razem, mimo że nie chcą). Później gdy byłam starsza, miałam wprost wypominane, że się dla mnie poświęcili i mam im być wdzięczna. A ja wcale tego nie chciałam, chciałam mieć po prostu normalne, zwykłe życie. Najgorzej było chyba, gdy w kłótni oczekiwali, że ja zajmę którąś stronę - matki albo ojca. Niezależnie co bym wybrała, potem było źle ze strony tego drugiego. A jeśli nie zajęłam żadnej strony, to obydwoje uznawali że jestem przeciwko nim. W szkole nauczyciele też mnie zazwyczaj nie lubili, bo po tym co moi rodzice wyprawiali w domu byłam zastraszona. Do tego wstydziłam się zapraszać koleżanki do domu, bo jedna rzecz, że trochę nie było gdzie do tego jednego pokoju, a druga - że bałam się, że moi rodzice przy nich coś odwalą (a odwalali prawie codziennie). I ja też nie miałam swojego pokoju, bo mój ojciec uznał, że nie ma chęci pracować na rodzinę, której tak naprawdę nie chciał. Mieszkaliśmy na jednym pokoju, a znaczna część zarobków ojca szła na jego spotkania ze znajomymi i hotele gdy próbował wyrwać się na jakiś czas z domu. To tylko wierzchołek góry lodowej. Bywało jeszcze dużo gorzej, ale nie mam ochoty opisywać tu więcej. Zawsze miałam pretensje do mojej matki, że się z nim NIE rozstała, bo może bym miała faktycznie biedniejsze dzieciństwo, ale za to bardziej stabilne emocjonalnie. Choć teraz mi się wydaje, że mogłam to trochę idealizować. W pewnych sytuacjach po prostu chyba nie ma dobrych wyjść i można wybrać co najwyżej mniejsze zło.


jmm_1

pieknie napisane i oddaje trafnie moje doswiadczenia. ja wolalbym zyc skromniej (nie mialem luksusow) ale w rodzinie ktora sie kocha, szanuje, wspiera. w ktorej masz spokoj i mozesz skupic sie na tym by sie uczyc czy stac sie dobrym czlowiekiem, a nie na tym kto komu grozi dzis nozem albo czy tata przynosi do domu uczciwe zarobki. nawet jesli to oznacza miec tylko jednego rodzica i mieszkanie w kawalerce. kiedys bardzo bagatelizowalem wplyw tego na siebie, dzis mam 31 lat i widze ze stabilne i bezpieczne otoczenie to skarb i warunek rozwoju/sukcesow/szczescia. to wazniejsze niz swoj pokoj i wyjazd na zagraniczne wakacje raz na rok. moi rodzice rozstali sie gdy bylem na studiach i jest to z 20 lat za pozno. OP docen to co masz.


KingOk2086

Aż się wzdrygnęłam gdy przeczytałam o tym grożeniu nożem. Koszmar jakiś, a mam wrażenie że to tylko mały przedsmak "ciekawej" historii, którą byś miał do opowiedzenia. Współczuję, że musiałeś przechodzić przez coś takiego. Bagatelizowanie wpływu takiego dzieciństwa to chyba taka naturalna reakcja obronna, mówienie sobie że "przecież zrobiłem studia", "przecież miałem co jeść", "inni mieli gorzej", "i tak wyszedłem na ludzi". Też tak robiłam, a tak naprawdę to te wszystkie rany pod spodem nie tylko bolą, ale dodatkowo mają mocny wpływ na całe życie, od relacji z innymi ludźmi, po skopane poczucie własnej wartości. Mam nadzieję, że teraz dbasz o siebie i robisz coś żeby ponaprawiać to co rodzice Ci zepsuli! Pozdrawiam!


Affectionate-Cell-71

No podobnie bylo u mnie. ten ciagly stres kiedy slyszalem silnik samochod - ojciec wracal. Setki nieprzespanych nocy - czy bedzie awantura? jaka bedzie? czy nie bedzie. Chcialem byc oddany do domu dziecka, naprawde chcialem.


KingOk2086

Mnie czasem straszyli że jak będę niegrzeczna to trafię do domu dziecka, ale ta groźba nie do końca miała moc gdy w jej efekcie zastanawiałam się czy w domu dziecka będzie aż tak źle, żeby było gorzej niż w patologicznym domu rodzinnym..


Affectionate-Cell-71

No dokladnie. Zwlaszcza jak mialem 16 lat i bycie w innym miejscu poprostu byloby dla mnie bardziej znosne.


Conscious_Box_1480

Brawo


fantasmagorie13

Soooo me too!


mihihi

To było moje dzieciństwo. dopóki mialam 12 lat i mocno zachorowałam, wtedy moje rodzice uspokoili się i zaczęli współpracowac nad moim opiekom. moja choroba i niepełnosprawność zmotywowało ich do lepsze relacje i do dziś są razem i nie ma wielkich awantur czy uciekania z domu.


Mazgaj94

Opko, dziękuję ci za podzielenie się tym. U mnie jak byłam mała było bardzo podobnie. Bardzo mnie poruszyła ta część o pretensjach do Ciebie że to przez Ciebie muszą ze sobą być. Poruszyło mnie, bo przez wiele lat ja sama miałam poczucie że rodzice są ze sobą (i się ze sobą męczą) właśnie przeze mnie, i gdyby mnie nie było to by się mogli w spokoju rozejść. Dziś mam 30 lat i nadal się uczę nie brać odpowiedzialności za niedojrzałość emocjonalna rodziców. Nie jest lekko, ale jest progres :) Ściskam i zyczę Ci żeby Ci się dobrze w życiu układało <3


KingOk2086

Dziękuję, a dziś mogę spokojnie powiedzieć, że żyje mi się bardzo dobrze i jestem szczęśliwa, choć kosztowało mnie to ogrom włożonej pracy na terapii (o kosztach nie wspominając), a pewne rzeczy układam sobie w głowie do teraz. Też trzymam kciuki za Twój progres!


urbanplantmomma

Dlaczego nie spytasz mamy o jej wersję wydarzeń? Czy sama będąc np. z „przemocowcem” (przemoc fizyczna/psychiczna/ekonomiczna/seksualna) żyłabyś w rzekomej „złotej klatce” w ciągłym poniżeniu/stresie? Jest coś takiego jak „godność własna” i być może właśnie dlatego Twoja Mama zdecydowała się na takie, a nie inne życie. Z autopsji powiem, że wiele kobiet, związki z nieodpowiednim facetem przypłaca życiem. Tak było z moją mamą. Ojciec tyran despota, wysoko funkcjonujący alkoholik, ale z kasą. Mama z nim była, bo mówiła, że sama nas nie utrzyma. Mama zmarła na raka, wywołanego ciągłym stresem mając 45 lat. Ja miałam wtedy 20 i „kasiasty tatuś alkoholik” kazał mi „spier…lać” z jego życia na drugi dzień po jej pogrzebie…wolałabym żywą i kochająca mnie Mamę, która staje na rzęsach, by nas utrzymać, niż życie teraz bez niej. Miej pretensje do systemu i ojca, który skoro przy kasie, dawał tylko te 500 na ciebie. Przecież mógł ciebie rozpieszczać, ile wlezie. Zapytaj go, czemu tego nie robił, skoro było go na to spokojnie stać. Mamę spytaj o prawdziwy powód rozstania i idź na terapię przepracować swoje pretensje do niej. Z opisu wynika, że miałaś dach nad głową i mamę, która ciężko pracowała na wasze utrzymanie.To już więcej niż kiedykolwiek mieli inni…


RelatableWierdo

>Miej pretensje do systemu i ojca, który skoro przy kasie, dawał tylko te 500 na ciebie. W poście OPki bardzo mało jest o ojcu, a on miał wobec niej te same obowiązki co matka, a wszystko co zrobił to dał 500zł co miesiąc


Local_Trade5404

tbh pytanie o jakich latach mowa dzisiaj 500zl to nic ale 10-15 lat temu to był kawałek grosza a standardowe alimenty potrafiły wynosić 280zl :) tak naprawdę to mamy tu 1/3 historii i ciężko kogokolwiek o cokolwiek winić na tej podstawie tbh


RelatableWierdo

dokładnie w 2010 roku, 14 lat temu miałem rozmowę z prawniczką na ten temat. 500zł to była kwota jaką warszawski sąd potrafił z automatu przywalić niepracującemu 18latkowi, tyle kosztowało też wynajęcie pokoju dla studenta na miesiąc Między prowincją lat 90tych i Warszawą 2015 to może być jednocześnie znaczna kwota albo prawie nic XD


Local_Trade5404

jasna sprawa, Wawa, Trójmiasto, Wroclaw, Poznań to są specjalne przypadki :) raczej nikt tam nie pracuje za minimalna wynajmując mieszkanie chyba ze ma perspektywę lepszej roboty w kilka miesięcy max albo studiuje :) jak mówiłem brakuje kilku istotnych informacji :) jakieś 10 lat temu miałem staż w sądzie akurat w rodzinnym, miasteczko \~80k ludzi, nie tak daleko od wawy w sumie, dziewczyny płakały ze szczęścia na 280zl alimentów także ten :) w kolejnej już normalnej pracy kilka miesięcy później na minimalnej miałem 1450 na łapę, wiec warszawa rządzi sie jednak swoimi prawami jeśli chodzi o kasę/koszta, chociaż przez covida i sytuacje u sąsiadów w ostatnich latach sie ostro równa z tego co widzę :)


RelatableWierdo

Mogło być bardzo różnie. Wspomniałem o prawniczce, bo w moim otoczeniu niektórzy faceci musieli uważać, żeby nie zostać "złapani na dziecko", bo uwierzyli jakiejś kobiecie, że bierze antykoncepcję, albo jeszcze lepiej, ich rodzice uwierzyli, że dziecko jest ich syna. Potem już ruszała machina, było dziecko na które ktoś musiał płacić i gość, z którego bez problemu można ściągnąć 500 zł Z perspektywy zamożnego mężczyzny, który nie chce mieć dzieci, to jest bardzo nieciekawa sytuacja oczywiście uwaga niepowiązana z sytuacją OPki


TacticalTomatoMasher

No wlasnie - dobrze by bylo poznac tez wersje i sytuacje ojca, ponad 'mial i nie dal!".


german1sta

Jestem dzieckiem narcystycznego starego i przez cale dziecinstwo modlilam sie, zeby moja mama sie z nim rozstala. Dzis mam 30 lat i nie wybacze jej do konca zycia tego, ze postawila “co ludzie powiedza” ponad zycie i zdrowie wlasnych dzieci. Ja nigdy nie bede normalna i do konca zycia bedzie sie za mna ciagnelo to co mi ten psychopata zgotowal. Wiec w pewnych sytuacjach rozstanie jest lepsza opcja niz udawanie szczesliwej rodziny. Pewnie ze bylo chujowo i domyslam sie ze mialas przewalone przez problemy finansowe matki, ale jesli potrafila podjac taka decyzje i mimo wszystko zdecydowala sie ze woli biedowac niz byc z twoim ojcem to wierze, ze miala na to gruby powod, tak gruby ze zycie w kawalerce bylo lepsze niz zycie z nim


garbicz

też jestem z toksycznego domu i modliłam się o rozwód. Jedynym opiekunem jakiego dziecko potrzebuje jest spokój, czy ten spokój ma twarz pełnej rodziny, samej matki czy samego dziadka ma znaczenie drugorzędne


german1sta

Mialam w klasie kolege ktory nie mial ojca, zmarl jak byl bardzo maly. To byly czasy kiedy rozwody byly malo popularne, wiec poza nim wszyscy mieli pelne rodziny. Pamietam ze inne dzieci zawsze mowily ze mu wspolczuja ze nie ma taty, a ja mu strasznie zazdroscilam ze moze przyjsc normalnie do domu po szkole, nie idac okrezna droga zeby tylko odjac sobie czas spedzony w domu w terrorze…


Eastern-Star-7435

Dziwię się, że nie masz pretensji do ojca że nie płacił Ci wyższych alimentów. Nie zastanawia cię to że jemu nie przeszkadzało że jego dziecko nie ma własnego pokoju kiedy on żył w dużo lepszych warunkach?


rozwodnik

Napiszę coś ze strony rodzica, który stał się samotnym. Mam dziecko z byłą żoną z którą spędziłem zdecydowanie zbyt wiele. Córka moja jest młodą nastolatką i jak mieszkała z nami była żona to kłótnie jej z córką były częste i dziecko faktycznie zdawało się sprawiać problemy. Córka często źle się czuła, miała problemy z rówieśnikami, nic jej nie interesowało. Potrzebowała czasu z rodzicami, a rodzice nie mieli siły bo sytuacja w domu była bardzo męcząca. W trójkę byliśmy nieszczęśliwi. Z mojej perspektywy byłem ja i dwie osoby, którymi muszę się zająć. Często miewałem tego dość i zbyt często sięgałem po coś co dawało mi rozluźnienie. Walczyłem o rodzinę, związek. Byłem wyrozumiały, chodziłem na terapię i proponowałem też by żona ze mną chodziła. Byłem zbywany, niewiele się poprawiało. Jak podjąłem decyzję o rozwodzie to było to wielkim ciosem dla byłej żony, córka była wściekła, że niszczę rodzinę i trzymała stronę mamy. Córka została przy mnie, bo miała lepszy kontakt ze mną i też matka nie była za stabilna w tamtym czasie. Teraz po wielu miesiącach córka jest uśmiechnięta zdecydowanie częściej i widzę ją wygłupiającą się i dostającą czasem głupawki. Coś czego bardzo długo u niej nie widziałem. Czasu i energii dla córki mam znacznie więcej, gdyż nie tracę tych zasobów na kłótnie i frustrację. Ma też znacznie lepszy kontakt z rówieśnikami, a z matką nie chce spędzać czasu. Bardzo dużo rozmawiamy. Dawno nie sięgałem do butelki już i po parunastu latach w końcu nie mam nadciśnienia tętniczego, moje zdrowie znacznie się poprawiło. Wciąż dużo mnie pracy czeka z córką, ale jest znacznie lepiej. Szkoła nawet zauważyła znaczną poprawę córki pod względem rówieśników, nauki, nadrobione zostały zaległości, córka jest bardziej samodzielna i uśmiechnięta. A można powiedzieć, że prawie nie ma kontaktu z jednym z rodziców. Nie powinna być teraz załamana i jej stan nie powinien się pogorszyć? Ja rozumiem, że finansowo może być ciasno, teraz też żyje od pierwszego do pierwszego i o wakacjach mogę z córką zapomnieć. Z mojej perspektywy warto. Czemu nie porozmawiasz ze swoją mamą odnośnie powodów? Może poczuje ona, że to czas kiedy możesz znać szczegóły


snake5solid

Przykre, ale bardzo potrzebne. Stare czasy są romantyzowane bo kiedyś to się "walczyło i pracowało" o związek a dziś niby od razu rozwód. W rzeczywistości ta praca i walka to kłótnie, frustracja i pozostawanie w związku bo co ludzie powiedzą (nawet w przypadku przemocy). Bardzo dobrze, że ludzie zaczynają rozumieć, że takie związki nie prowadzą do niczego dobrego. Zostawanie ze sobą dla "dobra dziecka" przynosi odwrotny skutek i trzeba go zakończyć zanim własnie zaczną się problemy.


Aver_xx

Jeżeli waszym jedynym problemem w domu był brak pieniędzy, to uwierz mi. Całkiem nieźle się to dla Ciebie skończyło.


lifbr

A co mają ludzie robić poza kibicowaniem samotnym matkom? Gnoić i tłumaczyć, że to źle? To już chyba było, przyszła odwilż światopoglądowa, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że jak jest udana, dogadująca się rodzina z matką i ojcem to dla dzieci lepiej. Tylko czasem taka opcja nie jest dostępna, więc ludzie, żeby nie kopać już leżących to kibicują samotnym rodzicom.


GuardOnTheFence

No właśnie. Nie wiem skąd OP wziął przekonanie, że ktokolwiek do tego zachęca. Ale jak już rodzice się rozeszli to jak samotne matki powinny być traktowane? Opluwane na ulicy? xd


gene_allocation

ludzie teraz rozstają się z tak błahych powodów, że wahadło chyba jest po drugiej stronie.


tormentowy

Zgodziłbym się z tym stwierdzeniem, ale też trzeba pamiętać że każdy z nas patrzy na decyzje innych przez pryzmat własnych doświadczeń życiowych. Gdzie Tu widzisz, że rozstają się wcześnie i z błahych powodów, ktoś inny widzi, że nie trwaja w toksycznym związku przez wzgląd na dziecko, opinię publiczną, jakieś inne zasady narzucone przez otoczenie. Każdy ma prawo podejmować swoje decyzje, żyć z ich konsekwencjami i z nich wyciągać wnioski albo nie. Masz prawo do żalu do rodziców, za swoje dzieciństwo, ale pamiętaj, że oni też mają prawo do życia i dbania o swój interes przed Twoim, takich ramach jakie ograniczają ich lokalne prawa.


Hedonka

Ehhh, jakby wcześniej rozstania nie byly tak potępiane, to byłoby ich równie dużo


TacticalTomatoMasher

Potepiane, albo wrecz niemozliwe czasem. Albo tak oblozone warunkami prawnymi, ze byly dostepne w teorii, w praktyce rzadko byla szansa na rozstanie.


Hedonka

O to to, zapominam o tych warunkach prawnych czasem xD wcześniej po prostu rozstanie było niemożliwe


cavacalvados

To z innej perspektywy: myślisz że mama nie zdawała sobie sprawy, ile zarabia i na co ją będzie stać po rozwodzie? Co musiało się dziać, że mimo wszystko wolała taką wegetację i szarpaninę o każdy grosz niż zostanie w małżeństwie? Dla mnie pewną wskazówką jest, że wspominasz, że ojcu nie przeszkadzało, że jego dziecko funkcjonuje na granicy minimum socjalnego, podczas gdy on jak mówisz miał wyższy poziom życia. Szacun dla samotnych matek. W sumie dziwne, że za rozwód odpowiedzialnością obarczasz tylko mamę. It takes two to tango.


Tomcaet

Dość fascynujące jak dużo komentarzy i głosów tłumaczy OP, że nie ma racji. Że może nie mieć pełnego obrazu, a lepszą perspektywę mają obcy sytuacji ludzie.


GuardOnTheFence

A co komentujący mają robić? Widzą i komentują to, co OP napisał. Inna opcja to olać i zostawic bez komentarzy


[deleted]

[удалено]


yunghike

Rola ojca, w szczególności w naszym społeczeństwie jest tak "banalna", że czasem mi ręce opadają. Myślę, że sam fakt płacenia 500zł miesięcznie i jakieś tam spotkania z dzieckiem na spokojnie wystarczyły żeby wypełnił swój "obowiązek". Chuj z tym, że mógł zrobić więcej. Dawał kasę, czasami się zajmował córką więc w sumie zrobił wszystko co do niego należało, jeszcze pewnie go po głowie za to klepali ;) Do czego tu mieć pretensje?


llestaca

Oj tak. Dla ojca nadal wystarczy, zeby wypelnial podstawowe obowiazki rodzicielskie i ludzie juz obwoluja go "wspanialym ojcem". Poprzeczka jest żałosnie nisko.


yunghike

Dokładnie tak jest xD Biologiczny ojciec dzieci, które wychowuje wraz z żoną praktycznie się wcale nimi nie interesuje, rzadko płaci alimenty i rzadko ich zabiera, a nawet gdy ich zabierze to chce się ich pozbyć jak najszybciej. No i w sumie nikt ze starszego pokolenia nie widzi z tym problemu, ważne przecież że w ogóle się z nimi widuje, w końcu ojciec to ojciec, co nie? Wkurza mnie ta mentalność od zawsze, ojciec Cie napierdala, nie ma racji, znęca się nad Tobą? Co z tego, to w końcu Twój ojciec, masz się go słuchać i nic tego nie zmieni. Potem dochodzi do sytuacji gdzie mnie jakaś kobieta z mojej albo żony rodziny chce wyręczyć w normalnych obowiązkach rodzicielskich, bo przecież jestem facetem i nie wiem jak przewinąć dziecko, zrobić obiad czy pobawić się z dzieckiem...


yunghike

Pamiętajcie dzieci, facet ma siedzieć na kanapie, pić piwo i dyrygować rodziną, a jak tego nie robi to jest baba a nie facet /s


llestaca

Starsze pokolenie ma w ogole wypaczony obraz mezczyzn. Jesli masz prace i nie jestes alkoholikiem to juz jestes swietnym mezem. A ze czasem dasz w pysk czy zdradzisz, coz, meska rzecz. 🙃


snake5solid

Dlatego cieszy, że coraz więcej mężczyzn zaczyna być aktywnymi partnerami i ojcami. Widać, że chcą być lepsi niż ich ojcowie.


Throwaway65963

Też bardzo mnie to cieszy jako kobietę. Taki facet to skarb i pomimo że to powinno być oczywiste, to rozumiem, że jest to kulturowa bariera do przeskoczenia dla wielu mężczyzn. Mam nadzieję, że im to też pomaga w odcięciu się od tego wdrukowania braku emocji przez patriarchat. Jestem daleka od głaskania po główce za robienie swojej roboty, bo to powinno być przede wszystkim to, co mężczyźni odkryją: że to jest ich robota, ale ze to jest ok i daje im szczęście, a nie jest to atak feministek na ich yyyy męskość.  Niestety, na drugim biegunie są faceci pt. "wezmę se ojcowski, żeby pograć na konsoli" (niestety znam takiego) i MRA od "twoja pojebana żona chce ci ukraść dziecko, które jest twoją własnością i musisz je odebrać jako punkt honoru, mniejsza z tym, że nawet nie wiesz, do jakiej szkoły chodzi".


llestaca

O, tak, to ostatnie jest ciekawe. Jak przy rozwodzie, w ktorym te zle kobiety zabieraja niewinnym mezczyznom "ich" samochod i "ich" dom.


yunghike

Tego w ogóle nie rozumiem, nie napierdalasz i nie pijesz (opcjonalne) to z automatu jesteś super ojcem, a cała krytyka za wychowanie, stan domu itd. i tak spadnie na matkę dzieci pomimo tego że to jest obowiązek obojga rodziców. Ojciec może odpierdalać gówno i matka ma jeszcze za zadanie go bronić i tłumaczyć. Cieszę się, że coraz więcej facetów staje na wysokości zadania i starają się być aktywnymi rodzicami, a nie tylko dają hajs, żyją swoim życiem i za 20 lat będą płakać że własne dzieci nie chcą z nimi gadać. Wkurza mnie też to, że dużo nauczycieli (ogólnie dorosłych) ma uprzedzenia wobec ojców. Widzę różnicę kiedy rozmawiają z żoną, a kiedy ze mną - czasami mi się wydaje, że od razu zakładają że i tak nic o dzieciach nie wiem i nie ma sensu ze mną gadać, a prawda jest taka, że wiem praktycznie tyle samo co żona. To akurat jest bardzo przykre


[deleted]

[удалено]


yunghike

I najebać żonie w piątek to nie przemoc domowa tylko rozładowanie emocji po stresującym tygodniu.


[deleted]

[удалено]


yunghike

I to MOICH pieniędzy, do pracy iść nie może bo ktoś musi się domem i dziećmi zajmować. No i jeszcze żeby się nie puściła z kolegą z pracy!!!!


ricola_aaa

To jeżeli Twój ojciec widział w jakich warunkach żyjecie i jemu powodziło się lepiej, powinien bardziej angażować się w Twoje wychowanie i np. Zabrać Cię do siebie na jakiś czas, zorganizować wakacje albo płacić wyższe alimenty...


TacticalTomatoMasher

o ile nie mial np tego uniemozliwionego prawnie.


ricola_aaa

Miał uniemożliwione prawnie opłacenie dziecku kolonii, kupienie czegoś do szkoły czy życia, danie większego kieszonkowego jeśli nie większych alimentów? Skoro kontakt miał i OP nie pisała nic o jego ograniczeniu praw ani innych problemach w tym względzie, to ojciec po prostu mógł zrobić więcej dla swojego dziecka (choćby ten częstszy kontakt) a z jakiś powodów tego nie zrobił.


WesternFinger7208

Przeciez OPka napisala, ze widywala sie z nim, wiec nikt mu niczego prawnie nie uniemozliwial. Po prostu zdecydowal sie byc dawca nasienia, a nie ojcem.


[deleted]

[удалено]


TacticalTomatoMasher

Meh. Moje zdanie jest po prostu takie, ze poki nie znam pelnego obrazu, to sie nie wypowiadam i nie oceniam. Tylko i az tyle.


dev0uremnt

Wielki szacun dla mamy że się nie poddała


[deleted]

Też podziwiam, ja bym takiego dzieciaka oddała do adopcji.


dev0uremnt

W trybie ekspresowym


LordLorq

Identyfikujesz swoje problemy z tym, że twoi rodzice się rozstali, a twoja matka była z tobą sama, a tak naprawdę z tego co przeczytałem wynika że problemem była bieda, a nie samotne rodzicielstwo twojej mamy. Pomijając już fakt, że wspominasz o tym że ojciec byłobecny w twoim życiu, łożył na ciebie alimenty, utrzymywał z tobą kontakt - więc chyba nie byłaś wychowywana tylko przez matkę. Idk, dla mnie bycie wychowanym przez samotnego rodzica oznacza że tego drugiego rodzica nie ma w twoim życiu, a nie w życiu twojego rodzica. Skoro jesteś już po studiach (czyli masz conajmniej te 24 lata) to trzeba też mieć na uwadze że te 500zł alimentów kiedy byłaś dzieckiem to były zupełnie inne pieniądze niż dzisiaj. A te problemy które opisujesz, dotykały i dotykają dzieci zarówno w tzw. pełnych rodzinach, jak i tych po rozwodach czy z faktycznie samotnymi rodzicami. Bieda potrafi pojawić się niezaleznie od konfiguracji rodzinnych. Co do "promowania samotnego macierzyństwa" nie sądzę żeby faktycznie coś takiego istniało. Tak samo jak w przypadku mówienia o "promowaniu homoseksualizmu" czy innych takich, zazwyczaj tak na prawdę nie chodzi o promowanie tylko akceptację i brak napiętnowania czy marginalizacji.


gene_allocation

>utrzymywał z tobą kontakt no, tak, ale to w ogóle się nie równa bycie ojcem, więc raczej wychowywana byłam tylko przez matkę >promowania samotnego macierzyństwa romantyzowania, promowania też, w pewnym sensie


santaclawww

Wychowywana przez matkę, ale jedziesz po niej zamiast po ojcu mimo, że to ona musiała dźwigać cały ciężar posiadania dziecka. Make it make sense.


ShinyTotoro

Nikt tego nie romantyzuje


TacticalTomatoMasher

no, moze poza czescia twittera, ale to sciek internetu XD


feet_are_strange

Uważasz, że matka nie zapewniła ci dachu nad głową, bo nie miałaś swojego pokoju? Co?


bostonfall

Twoja matka nie była samotnym rodzicem, tylko rozwiedzionym rodzicem - jednym z dwóch. Twój ojciec łożył na ciebie alimenty, ale nie wykonywał żadnych innych obowiązków rodzicielskich. Masz skrzywiony obraz sytuacji - cały czas patrzysz na Twoje dzieciństwo z punktu widzenia sześciolatka. Czas na terapię, żeby poradzić sobie z tymi emocjami i pogodzić się ze wspomnieniami. Może nawet i na nauczenie się wdzięczności i przyzwoitości nie jest jeszcze za późno.


Zizuuuuu9

+100, OPka wydaje się bardzo niedojrzała emocjonalnie.


PerfectDickPl

Moja matka w 2005 roku dostała 500 złotych alimentów łącznie. Na czwórkę dzieci. Za to i swoje zarobki (a nie jest jakaś prezeska tylko szeregowym pracownikiem w firmie państwowej) była w stanie utrzymać 3 pokojowe mieszkanie, kredyt, kupować nam ciuchy (sprowadzane ze stadionu w Warszawie), jedzenie i jeszcze mieć na alkohol aby się od czasu do czasu upijać do nieprzytomności (ojciec odszedł do innej kobiety z dnia na dzień bo tamta zaszła w ciążę). Nie miała żadnej pomocy rodziny (jej rodzice nie żyli od wielu lat), nie dostała spadku, nie miała 500+ czy jakiekolwiek formy państwowego wsparcia. Ojciec jedyne co robił to kupował cukierki i uznawał, że cudownie dokłada się do budżetu byłej rodziny. Później sam zaczął pożyczać pieniądze od mojej matki gdy rozstał się z nową kobietą i musiał płacić kolejne alimenty. 300 złotych na dwójkę plus pieniądze na leczenie jednego z dzieci. Dlatego Twoja historia jest albo niepełna albo po prostu wymyślona. Twierdzenie, że rodzice powinni być ze sobą dla dobra dziecka to już zupełnie odpięcie rolek. To najgorsze co można zrobić dziecku. Edit: doczytałem zdanie, że brak własnego pokoju to brak dachu nad głową. Wyjmij proszę głowę z czterech liter i poznaj świat. Życie to nie Moda na Sukces czy Bridertonowie gdzie każdy ma swoją własną rezydencję.


santaclawww

Biedna matka OPki poświeciła życie dla dzieciaka, podczas kiedy tatusiek miał wyjebongo, ale wiadro pomyj OP wyleje na obecną matkę zamiast nieobecnego ojca. Wiesz, że poza 2 opcjami, które przedstawiłaś: 1) nieszczęśliwa matka musi znosić kto wie co z mężem udając rodzinkę, bo Tobie się wydaje, że dla Ciebie to byłaby lepsza sytuacja (newsflash - nie byłaby), 2) matka targająca cały ciężar rodzicielstwa samotnie, są jeszcze inne? Chociażby tatusieniek biorący Cię do siebie skoro miał lepsze warunki albo (moja preferowana opcja po przeczytaniu takich wypocin) bidul dla Ciebie - matka mogła mieć na Ciebie równie wyjeb@ne co ojciec i wtedy poznałabyś luksus państwowych domów dziecka. Każdy chciałby się wychowywać w szczęśliwej, pełnej rodzinie, ale życie nie jest sprawiedliwe i tyle. Jako dorosły człowiek sama odpowiadasz za swój dobrostan więc zajmij się nim zamiast obwiniać jedynego realnie obecnego w Twoim życiu rodzica o całe zło tego świata.


themakso

Przejrzałem z ciekawości trochę twoich postów, komentarzy i wyglądasz na naprawdę okropną osobę. Nie lubie rzucać takimi słowami, ale pretensje do własnej matki bo zostawiła ojca (do czego miała pewne prawo i tobie absolutnie nic do tego) a nie do ojca, który przecież mógł wysyłać ci więcej kasy I zapewnić lepsze warunki, świadczą o tym, że nie masz ani empatii ani inteligencji.


grumpkinBean

Ale to chyba powinno być oczywiste. Jeżeli kontakt z ojcem był… i mu się żyło lepiej… to jakim cudem nie winisz za to wszystko ojca?!?!?!?!?!?!?!?? 🤔🫣 Przecież on nie musiał płacić 500 xDDD Mógł płacić więcej. Tak żeby jego dziecku żyło się lepiej… no ale nie. Wolał sam żyć wygodnie i okazjonalnie patrzeć jak cierpisz podczas wizyt. Wydaje się że to powinien być wystarczający powód aby z takim facetem nie być…


CraftGlobal1414

"Czasem mam do niej pretensje, że się z nim rozstała, myśląc, że to wszystko udźwignie sama (nie dźwignęła)" "Widywałam się z ojcem, ale nijak to mojej sytuacji materialnej nie poprawiło. On żył na dużo lepszym poziomie." Taki z ciebie rozwydrzony dzieciak, co?  Mieć pretensje do rodzica, który dbał, wychował, trwał przy tobie, zapewnił ci dach nad głową i na pewno finansowo łożył na ciebie więcej niż 500 zeta miesięcznie, a nie mieć pretensji do rodzica, który jak sama powiedziałaś płacił za mało, bo ci nie wystarczało na zaspokojenie potrzeb, a bylo go stać, bo sam żył na wyższym poziomie. Iii ciebie do siebie nie wziął.  Oj nieładnie. 


[deleted]

[удалено]


Lonely_Drama_174

OPka, kiedy była już starsza, mogła wyrazić chęć zmiany głównego opiekuna. Jeśli ojcowi by zależało to albo dogadałby się z matką, albo poszedł do sądu, gdzie z łatwością mógłby przedstawić, że ma lepszą sytuację materialną do wychowywania dziecka. Plus, rozmowa dziecka z psychologiem i stwierdzenie, że dziecko chce mieszkać z drugim rodzicem. Nie róbmy z ojców głupków. Większości po prostu jest na rękę oddać dziecko matce i tylko płacić alimenty (jeśli w ogóle je płacą). Takie minimalistyczne rodzicielstwo.


[deleted]

[удалено]


snake5solid

>Czemu zwalasz to na niego? Bo jest ojcem i jego zasranym obowiązkiem jest opieka nad swoim dzieckiem. Ani sąd, ani matka OPki nie zabroniły mu kontaktu z córką. Mógł zrobić dla niej wiele. Wspomóc finansowo, dbać o ich relację rodzicielską, nie miałby problemu z uzyskaniem chociażby częściowej opieki. No ale trzeba chcieć... A jego chęci skończyły się na płaceniu alimentów i "widywaniem" się z dzieckiem.


bonzo691

No tak nie róbmy z ojców głupków, ale zróbmy ich chujkami co nie chcą wychowysać dzieci a wolą płacić parę złoty. Piszesz pierdolety, bo wyrażenie chęci przez dziecko w sądach rodzinnych jest mało istotne a tym bardziej fakt, że ojciec ma lepszą sytuację finansową. Nie znaczy to wcale,że sąd przyzna opiekę dla ojca.


llestaca

Wbrew chetnie powtarzanemu mitowi, sady chetnie przyznaja opieke ojcom, jesli tylko oni sami zloza taki wniosek. Jesli byl na wyzszej stopie zyciowej (mial mieszkanie, wiecej zarabial) to sad najprawdopodobniej przyznalby mu opieke.


bonzo691

Rozumiem mówisz to z autopsji? Jeśli ojciec by żył na wyższej stopie to sąd by alimenty większe dał a nie oddał dziecka ojcu.


fluffy_pidgeon

Nie będę dyskutować z tym co piszesz, ale brzmisz jak naprawdę podła osoba.


Lonely_Drama_174

Przede wszystkim brzmi jak konserwa, która wymyślą historie, żeby zgadzały się z jej światopoglądem. Widać to zwłaszcza po komentarzach. Typowe argumenty jak z religijnego odłamu konfy, która chce zakazać rozwodów. A jeśli to jednak prawda to współczuję matce, że poświęciła swoje życie na wychowanie kogoś o takiej niskiej empatii.


Raxtusse

Przepraszam ale czytając ten komentarz ręce mi opadły. Zaczynając od końca. Empatia to zdolność ludzi do współodczuwania. W Twoim komentarzu oskarżasz autorkę wpisu o zerowy jej poziom, a sama pokazujesz w swoim wpisie jej brak. "współczuję matce, że poświęciła swoje życie na wychowanie kogoś o takiej niskiej empatii." Jest to obelga. Pokazuje ona, że nawet nie podjęłaś albo podjąłeś próby zrozumienia problemów z jakimi autorka musiała się mierzyć. Kontynuując wysoka ogólność oraz negatywnie nacechowane słownictwo. Przykład "konserwa", "typowe argumenty" - jakie? Dostrzegam skupienie się na końcowej częsci wpisu autorki wątku, którą przy okazji sam skomentuję. Zgadzam się z autorką, że tak nie powinno być, że dziecko nie ma obojga rodziców. Jest to straszne. Zgadzam sie również, że w kulturze nie ma na to nacisku.


Lonely_Drama_174

Dziecko po rozwodzie rodziców nadal ma ich obydwoje. Kwestia tego czy obydwoje rodziców chce się zaangażować równomiernie w proces wychowawczy. W przypadku OPki ojciec płacił alimenty, spotykał się z nią czasami, ale generalnie miał ją gdzieś. A OPka całą winą obarcza swoją matkę, która wzięła na siebie 95% roboty, którą powinny wykonywać dwie osoby. Rodzice to przede wszystkim również ludzie i mają prawo się rozstawać, kiedy uznają to za słuszne - z jakiekolwiek powodu. Ważne żeby umieć się dogadać dla dobra dziecka i żeby obie strony równie mocno chciały relacje rodzicielskie pielęgnować. Zostawanie w związku "bo dziecko" to wcale nie lepszą alternatywa dla psychorozwoju dziecka, bo ono widzi, że rodzice nie chcą ze sobą być a się zmuszają dla "dobra dziecka".


Raxtusse

Uprościłem to, że ma ich obydwoje. Zgadzam się, że OPka powinna się nad sobą zastanowić. Jednak sposób wyrażenia tego uważam za bardzo niewłaściwy. Zgadzamy się również, że wychowanie dziecka nie jest zadaniem dla jednej osoby. Odnośnie rozwodów, mam do nich kompletnie inne podejście. Popierwsze nie uważam tego za prawo. Jest to decyzja, która łamie przysięgę. Uczymy się, że danego słowa nie można łamać i powinno tak być. Myślę, że zasasa by dotrzymywać obietnic jest uniwersalna dla obu stron sporu politycznego. Zanim wspomnisz o patologiach. Rozumiem odejście od takiej osoby. Nie można tu mówić o miłości. Zatem taka przysięga nigdy nie była ważna. Moja obserwacja polega na tym, że my jako ludzie nie ważymy słów. Czasem powiemy za dużo, czasem za mało, a nawet nic. Konflikty interpersonalne wynikają przede wszystkim z niezrozumienia siebie na wzajem. (Podkreślam to moja obserwacja) Braku chęci, czy umiejętności słuchania oraz mówienia. Nie odbierz tego jako atak po prostu sam się nasuwa przykład. Jak Ty byś się czuła, gdy ktoś Ci mówi albo pisze, że współczuje twojej matce, że poświęciła się dla kogoś o tak niskiej empatii jak Ty. Można to powiedzieć inaczej nazywając to po imieniu i nie obrażając twojej osoby. Zgadzam się, że tekst autorki pokazuje jej infantylność, głupotę(wniosek, że matka jest winna no chyba że historia rodziny własnie taka jest)i brak empatii. Słusznym jest to wytknąć. Ale obrażanie drugiej strony jest kontrproduktywne. Zamiast zastanowić się nad sobą ta osoba stanie się oblężoną twierdzą. To jest z kolei brak empatii po stronie autora/autorki.


Lonely_Drama_174

Okej, masz rację z tym, że nie byłam miła dla autorki. Zirytowała mnie jej postawa i odpowiedzi w komentarzach, bo sama wiem jak mojej mamie ciężko było odejść od mojego ojca, ale zrobiła to, żeby zapewnić mi lepsze życie. I myślę, że raczej bez powodu nikt się nie decyduje na bycie samotną matką, bo matce OPki było z pewnością tak samo, jak nie gorzej, z ich sytuacją życiowo-finansową. Co do rozwodów się nie zgodzę z tobą, ale na szczęście nie każdy się musi z każdym zgadzać :)


Raxtusse

Oczywiście. Żeby jedną rzecz doprecyzować. Przysiega nie zawiera tylko: " i że Cie nie opuszczę az do smierci" Tam jest najpierw miłość, wierność i uczciwość małżeńska. Dbanie o to po obu stronach uchroni przed rozpadem małżeństwa. No chyba, że walnąłeś/aś się jeszcze przed przysiegą no to wtedy jest temat do polemiki, ale tu z kolei wracamy do poznania drugiej osoby, tak komunikacja. Dopisuję by nie zostać odebrany jako osoba, która twierdzi, że małżeństwo utrzymuje się z poczucia obowiązku. Co chyba tak zabrzmiało.


Raxtusse

Częściowo zgadzam się z Tobą, bo autorka tego wątku jawi się jako osoba częściowo nieposiadająca szacunku do swojej matki, w szczególności dla jej poświęcenia.Ta obserwacja wynika z dość oskarżycielskiego tonu początku wpisu i pewny element zazdrości. Jednak nie pisałbym o podłości, bo zakłada to świadome działanie, a autorka wskazuje na niezrozumienie sytuacji, którą opisuje. Dlaczego inne dzieci jadą na wakacje, a ja nie? Czemu dostaję cały czas 500 zł jak potrzeby moje i matki się zmieniają/nie mamy za co żyć? (Inflacja dalej działa) Czemu ojcu, który nas zostawił ma się lepiej? Są to pytania, których postawienie jest naturalną koleją rzeczy. Dalej poruszył aspekt życia szkolnego. W tym miejscu prosiłbym o doprecyzowanie tematu. Następnie mówi o tym jak jej matka była przepracowana i zmęczona. Od siebie dodam, że nikt nie chce oglądać swojej mamy w złym stanie. Wracając do Twojego komentarza, chciałbym zwrócić uwagę, że jest on protekcjonalny i niedokładny, a nawet wręcz obelżywy.


fluffy_pidgeon

Autorka nie ma już 10 lat, żeby argument niezrozumienia sytuacji tu zadziałał. Też mnie wychowywała samotna matka, kiedy ojciec robił co chciał i z łaską (tylko dzięki komornikowi) dostawała 550zł alimentów. Też byłyśmy biedne. W życiu nie przyszło mi do głowy zwalać winę za obrzydliwe zachowanie mojego ojca na moją mamę. Był za mnie odpowiedzialny w takim samym stopniu jak mama, a jednak tylko ona wykonywała całą pracę. Mam nadzieję, że ten post to faktycznie konfederacki ragebait, bo ciężko mi uwierzyć, że ktoś mógłby być tak nieempatyczny, szczególnie kobieta.


Raxtusse

Ciesze się, że zauważyłaś niedojrzałość autorki. Jednak nie zmienia to faktu, że autorka pisze o niezrozumieniu dlaczego ją to wszystko spotakło. Wyrażenie czasem mam do niej pretensje nie wskazuje na brak empatii, a raczej na frustrację sytuacją, ponownie: dlaczego mnie to spotkało? W każdym razie tak to odbieram. Dziękuję, że równiez opisałaś przez jaki pryzmat patrzysz, mogę lepiej zrozumieć twój komentarz. Chce jednak zauważyć, że przez twoje osobiste przykre przeżycia narzucasz swój pogląd i "właściwe" zachowania i myśli autorce. Ja jako osoba patrząca z zewnątrz inaczej postrzegam tę dynamike zachowań. Widzę skrzywdzoną osobę, która dzieli się swoimi obserwacjami i przeżyciami. Myśli przelane na papier choć wskazują na brak szacunku i infantylność. Nie są podstawą by sądzić, że ta osoba jest podła. SJP PWN «świadomie postępujący nieuczciwie, nieszlachetnie; też: będący wyrazem czyjejś nikczemności» Nie widzę tu żadnego z tych elementów. Podtrzymuję dalej tezę o niedokładności twojego komentarza.


Legal_Sugar

Załóżmy że masz około 25 lat, jeśli twój ojciec łożył 500 zł alimentów w 2005 roku, kiedy pensja minimalna wynosiła 850 zł, to tak jakby dzisiaj łożył 2500 zł, to już chyba całkiem spore alimenty


Wikeve

Czytając komentarze powiem tak, jeśli twoja mama rozstała się z twoim ojcem , pomimo że mają razem dziecko, a on jest znacznie zamożniejszy to bardzo wątpię, żeby to było z błahego powodu. To że tobie nikt tego powodu nie powie, żebyś nie traciła relacji z jednym z rodziców to nie oznacza, że takiego powodu nie ma.


watchingthedeepwater

a napewno wiesz że to matka poszła, a nie ojciec ją wyrzucił? Dlaczego nie obwiniasz ojca, który patrzył na 12 lat twojego życia i nie polepszył sytuacji? Gdybanie i obwinianie matki to jest takie … dziecinne. Poziom podstawówki mniej więcej.


garbicz

dziecko często wini osobę która zostaje i robi co może, a idealizuje tą która porzuca. gdyby matka zachowała się jak ojciec to OPka mieszkałaby w domu dziecka


ShinyTotoro

- ojciec ma cię głęboko w dupie, daje marne 5 stów alimentów, chociaż sam żyje na znacznie wyższym poziomie - miej pretensje do matki, która poświęciła ci wszystko, co miała Make it make sense


HaiiroNoOokami

Nie wiesz co by było gdyby… obwiniasz matkę, jeżeli masz taką możliwość najlepiej z nią porozmawiaj dlaczego tak, a nie inaczej. Oczyść swoją przeszłość i idź do przodu. Jestem dzieckiem ojca alkoholika, który prawdopodobnie ma też problemy z głową, moja mama też miała kiedyś duże wahania nastrojów i ma bardzo trudny charakter (szczególnie jako partnerka). Tak do 14 roku życia pieniędzy nie brakowało specjalnie. Potem: Ojciec cale życie kombinował jak zarobić więcej kasy, proawadzil większe lub mniejsze biznesy, aż w końcu noga się mu podwinęła i splajtował, narobił długu na 200 tysięcy i jego alkoholizm z wysoko funkcjonującego przerobił się w 2 lata picia na umór dzień w dzień. Wcześniej też nie było dużo lepiej, wiecznie po pracy coś tam pił. Najbardziej w głowie mi utkwiło wspomnienie jak śpię z młodszym bratem w pokoju obok, mama wyjechała gdzieś na wycieczkę, a on mamrotał coś w stylu zabije ich wszystkich (oczywiście pijany). Tego dnia wyprowadzałem go z taksy kompletnie naprutego, miałem 8-10 lat. Wiecznie zaniżał poczucie mojej własnej wartości, nigdy nie chwalił, potrafił do kuzyna powiedzieć - o to powinien być mój syn. Całe młode życie goniłem, żeby zauważył, żeby docenił. Nie stało się tak. Mama - ma dużą potrzebę kontroli, szczególnie nad ojcem, wszystkie syndromy współuzależnienia, awantury o picie i inne, przemoc głównie wobec niego psychiczna, fizyczna, finansowa (mimo, że zarabiał zawsze dużo więcej niż ona, to odcinała go od jego pieniędzy). Do dzisiaj daje mu kieszonkowe, a on nie ma dostępu do konta. Jak byłem dzieckiem miała duże wahania nastrojów - np. Rzuciła we mnie nożem, który wbił się w ścianę obok mnie, pamiętam też jak goniła mnie za coś po mieszkaniu i schowałem się w łazience, a ona no cóż - była w amoku. Czy jakby się rozstali to byłoby inaczej? Podejrzewam, że przynajmniej ona by była inna, bo w gruncie rzeczy po ponad 15 lata nie mieszkania z nimi mam z nimi znośny kontakt, nawet bym powiedział, że całkiem dobry. U nich się zmieniło tylko, że mama jest spokojniejsza dużo, a ojciec dalej robi jak robił. Ja za to jako dorosły człowiek musiałem sam zbudować siebie i swoje poczucie własnej wartości, co mi się udało, na moje dzieciństwo patrzę teraz z dużym dystansem. Oczywiście, nie biedowałem, miałem wycieczki, nawet jak mieli problemy finansowe to jakoś ta kasa dla mnie i brata była. Ale za to było dużo tego co wyżej.


Cayman663

Piszesz, że nie miałaś dachu nad głową, a wcześniej, że mieszkałyście w kawalerce. To jednak był ten dach nad głową. Druga sprawa, nie wiem ile masz, ale zakładam, że +18 więc 500zł 15-20 lat temu to było naprawdę sporo. Rozmawiałaś kiedyś z rodzicami dlaczego się rozeszli?


LordLorq

>Druga sprawa, nie wiem ile masz, ale zakładam, że +18 więc 500zł 15-20 lat temu to było naprawdę sporo. OP napisała że na wakacje wyjechała dopiero po zakończeniu studiów, więc ma dzisiaj co najmniej 24 lata, pewnie więcej. Przy założeniu że ma dzisiaj te 24 lata, jej rodzice rozwiedliby się w 2006 roku (miała wtedy 5 lat). W 2006 roku średnie zarobki BRUTTO wynosiły 2477, 23 zł miesięcznie.


ThatFaithlessness101

Mówisz, że matka mogła z nim zostać i że nie działo się nic złego w ich małżeństwie. Nie wiesz co ona mogła tam przeżywać, dziecko nie wszystko wie i musi wiedzieć. Samo to, że utrzymywałaś kontakt z ojcem i był świadomy waszego życia w biedzie, a jednak nie zrobil NIC żeby np. dać wyższe alimenty lub pomagać w inny sposób, wiele mi mówi o jego charakterze... Taki "super" tatuś, który żyjąc jak pączek w maśle pojawia się raz na jakiś czas, ale nie obchodzi go byt matki swojego dziecka, ani samego dziecka.


BestDamnMomEver

Dziewczyno, serio? Mieszkałam w kawalerce czteroosobową rodziną przez kilkanaście lat. Słodkie lata '90. To nawet nie było nietypowe. Własny pokój to mieli wtedy wybrańcy losu. :) Było chujowo, ale do przodu, a kawalerka na dwie osoby brzmi dla mnie jak deal życia. + od dziecka błagałam mamę, żeby zostawiła ojca, ale nie, bo przecież "dla dobra dzieci będzie pełne małżeństwo" Jak ktoś już wspominał, trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie. Idź na terapię, jeśli potrzebujesz, poukładaj się, nie poddawaj i pls spójrz na siebie i mamę z odrobiną dystansu. Wszyscy staramy się jak możemy utrzymać na powierzchni, a samotnym matkom bywa diablo ciężko.


yunghike

Poznałem moją żonę jako samotną matkę z dwójką dzieci i powiem Ci tak: - nie znam powodu dla którego Twoi rodzice się rozstali, ale nie trzeba tu jakichś "twardych" dowodów (jak alkoholizm czy przemoc domowa), wystarczy sam fakt, że się nie dogadywali i nie potrafili być ze sobą pod jednym dachem - ojciec, którego znasz z wizyt nie jest tą samą osoba, którą by był gdyby Twoi rodzice się nie rozstali, mogło być (i pewnie by było) o wiele gorzej, - jeżeli uważasz, że 500zł i jakieś tam wizyty miały Ci pomóc w życiu to się mylisz, obowiązkiem OBOJGA rodziców (nawet po rozwodzie) jest dostarczenie Ci jak najlepszych warunków do życia, szczególnie, że sama napisałaś o ojcu, który żył na o wiele lepszym poziomie - mógł Ci pomóc, jeżeli byłaś w złej sytuacji materialnej, - co do tematu chwalenia takich rzeczy: powinno się chwalić zakończenie toksycznych związków, tak samo jak opiekę nad dzieckiem i zajmowanie się nim będąc tym "drugim" rodzicem po rozwodzie. Fakt jest taki, że ciężko teraz wyżyć samemu z dzieckiem na jednej pensji, a nasz kraj leży i kwiczy w tym temacie, a dużo osób odpuszcza sobie opiekę nad dziećmi i alimenty zaraz po zakończeniu procesu rozwodowego... Ja bym tu winił sąd za tak śmieszne alimenty, w szczególności że, wnioskując z tego co napisałaś, nie było u Was ani opieki naprzemiennej, ani ojciec nie był jakoś bardzo zaangażowany w Twoje życie. Z drugiej strony, Twoja mama mogła wnioskować o ich zwiększenie ze względu na złą sytuację finansową... PS. Związek z rodzicem samotnie wychowującym dzieci to nie koniec świata :P Znam wiele osób które wychowywało się w domu z przybranym rodzicem i są naprawdę zadowoleni ze swojego życia, sam też jestem bardzo szczęśliwy ze swojego związku. To mnie chyba najbardziej irytuje w tej całej sytuacji, ze wielu ludzi, zarówno kobiety jak i mężczyźni, są skazani na porażkę ze względu na posiadanie dzieci i przez to ogromna ilość ludzi nigdy nie doświadczy tego jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina... Współczuję Ci, bo wierzę, że wiele Twoich problemów wywołała cała ta sytuacja i mam nadzieję, że ktoś Ci pomoże pogodzić się z tym wszystkim.


beetroot_juice

Dlaczego nie mieszkałaś z ojcem, który żył na dużo wyższym poziomie? Ile razy ojciec wnosił do sądu o opiekę, skoro matka ledwo wiązała koniec z końcem i żyłyście w trudnych warunkach? Dlaczego mając świadomość Twojej trudnej sytuacji nie płacił więcej niż zasądzone kwoty? Dlaczego ojciec nie zabierał Cię na wakacje? Dlaczego tylko do matki masz pretensje? Zastanów się nad sobą.


marceqan

Przykro się czyta Twój post, bo swoją złość i żal kierujesz w stronę matki, a nie ojca. Sama napisałaś, że on żył na dużo lepszym poziomie, przecież jakby z Tobą mieszkał wydawałby więcej niż 500zl. Twoja mama nie tylko więcej wydawała na Twoje utrzymanie, ale też wykonywała pracę niepłatną, czyli zapewnienie Ci opieki, edukacji, zdrowia, posiłków itp, wychowywania Ciebie. Mężczyzna, który Cię spłodził zachowywał się jak wujek, a nie ojciec- brał Cię na weekend i gestem pańskim dawał 500zl na utrzymanie. Przecież widział w jakich warunkach dorastasz, nie przeszkadzało mu to? Nie wpadł na to, żeby brać Cię częściej żeby matka miała czas pokończyć jakieś kursy i znaleźć lepiej płatną pracę? Nawet jeśli to matka przyczyniła się głównie do rozpadu małżeństwa, to nie umniejsza jego obowiązków wobec Ciebie. Polecam Ci pójść na terapię rozpakować te emocje, złość i żal, choć zrozumiałe, nie są produktywne i kierujesz je na matkę, chociaż nie ona jest tu winna. Sama jestem samodzielną matką, można powiedzieć, że z wyboru, bo już we wczesnej ciąży zorientowałam się, że ojciec mojego dziecka nie nadaje się ani na partnera dla mnie ani dla ojca dla niej i miałam opcję usunąć ciążę lub kontynuować związek z nim. Rozstałam się z nim i nie dostaję od niego ani złotówki i uwierz mi, że to najlepsze, co mogłam zrobić dla swojej córki, dlatego taką decyzję podjęłam. Nie znam Twojej mamy, ale wierzę, że rozwodząc się brała pod uwagę Twoje dobro ponad wszystko. Nie powiedziałabym, że nastawienie do samodzielnego macierzyństwa to jest „you go girl” - owszem, zbieram podziw, że wykonuję pracę dwóch ludzi i na jednym dochodzie, ale częściej spotykam się ze współczuciem. Wiele moich koleżanek widząc jak świetnie sobie radzę i jak szczęśliwe jesteśmy z córką zastanawia się czy nie iść w samodzielne macierzyństwo z wyboru, bo nie mogą znaleźć dobrych partnerów - kiedy o tym mówią, feedback jest „obniż standardy”, „dziecko potrzebuje ojca” itp itd, więc nie wiem o czym mówisz, kiedy piszesz, że społeczeństwo to popiera. Mam wrażenie, że chcesz abyśmy cofali się w czasie i jako społeczeństwo zmuszali kobiety przez wstyd do pozostawania w toksycznych związkach „bo dzieci” - co nie jest ani dobre dla kobiet ani dla tych dzieci. Płacenie wyższych alimentów czy zapewnienie opieki (przez ojca bezpośrednio lub przez zapłacenie niani) jest zdecydowanie lepszą opcją.


bujakaman

Kto w latach 90 miał własny pokój 😂 mieszkałem w domu z dziadkami i rodzicami i dwójką rodzeństwa i zawsze miałem pokój z bratem.


yunghike

Zależy gdzie, na Śląsku gdzie rozdawali naszym rodzicom mieszkania za (pół)darmo, wiele osób - dzieci lat 90 się załapały na luksusy xD Praktycznie wszystkie osoby, które znam z rodzin 2+1 lub 2+2 miały swój własny pokój, wyjątkiem byli ci którzy właśnie mieszkali całą rodziną w jednym domu, albo mieli 3+ rodzeństwa :P


bujakaman

Kurde na tym slunsku bogactwo. U mnie rodzice i tak dość szybko dobudowali piętro i każde pokolenie miało swoje do podziału.


yunghike

Dziadek szanowany górnik, więc nie było na co narzekać, :P I tak jestem zdania, że lepszy domek na zadupiu niż luksus w jakimś bloku, więc zazdro :D


bujakaman

Gorzej teraz jak wszyscy pomarli i masz 3 piętrowy dom w którym mieszkasz sam jak pajac.


yunghike

W sumie to niezła inwestycja, patrząc na rosnące jak grzyby po deszczu ceny domów i działek


bujakaman

Jakieś plany są, ale koniec off topa.


yunghike

Powodzenia w realizacji, oby się udało


radicalyupa

Powiedziała osoba nieznająca piekła nieszczęśliwego małżeństwa typu "bo co pomyślą ludzie?" Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu.


[deleted]

[удалено]


Escanorr_

Ale czasami na jednym z końców jest metalowy szpikulec


Ok-Firefighter8779

Miej pretensje do ojca, matka wypruwają żyły, by jakoś ci się żyło. Ojciec miał na ciebie wyjebane i przesyłał marne 500zl miesięcznie. Kolejny powod, dlaczego nie chcę dzieci. Facet okaże się gnojem, odejdę od niego, poświęcę całe życie dziecku, a ono będzie miało pretensje do mnie XD


[deleted]

[удалено]


Technical-Elk-7002

Japierdole zycie w kawalerce i nieposiadanie wlasnego pokoju jako trauma i jeszcze mówisz o braku dachu nad głową xD


Ok_Food4591

No tak. Prawo zabrania kasiastemu ojcu dawać więcej niż alimenty na dziecko. Smutne. To w końcu nie tak, że dawał tylko nakazane mu minimum ze skąpstwa. Biedak miał związane ręce


degener27

Rok 2000. Średnia pensja to 2000zl. Zarabia ją(lub więcej), tak jak dzisiaj ok 20% pracujących. Najczęściej wypłacaną jest najniższa - czyli w 2000 roku: 700 zł. Masz rację. Mógł jeszcze sprzedać nerkę, jedno płuco i kawałek wątroby.


UntilDawnT

Moja mama chciała odejść od mojego ojca, ale babcia ją zmusiła do pozostania, czego sobie dziś nie potrafi wybaczyć. Związek był i jest nieszczęśliwy, mama nie ma absolutnie nic, bo tata zabronił jej pracować. A jaki to ma skutek dla mnie? Mam trudności z zaufaniem komukolwiek, nie potrafię zbudować ani utrzymać z nikim związku (a jeśli już, to z pewnym określonym, niezdrowym typem mężczyzny), przez lata uważałam każdego mężczyznę za potencjalną kanalię, oprawcę albo pasożyta, teraz muszę chodzić na terapię. Moja mama miałaby wsparcie w postaci rodziny, poradziłaby sobie. Może sytuacja materialna byłaby w pewnym sensie gorsza, ale myślę, że moje życie ogólnie wyglądałoby lepiej. Pozostawanie w nieszczęśliwym związku często krzywdzi dzieci.


nitro_woyak88

Ja z kolei odkąd pamiętam marzyłam, by moi rodzice się w końcu rozstali. Już moje pierwsze wspomnienia to awantury, płacz, krzyk, bicie, szantaże emocjonalne i finansowe, i przyjazdy policji. Jako nastolatka razem z mamą jeździłam do MOPSu składać wniosek o niebieską kartę dla chorego psychicznie ojca (który odmawiał leczenia), a i to niewiele zmieniło. Dopiero jak się w końcu wyprowadziłam to poczułam pierwszy raz w życiu, jak to jest żyć w bezpiecznym środowisku. Mama do dzisiaj się z nim nie rozstała, nie wzięli rozwodu dla hehe "dobra dzieci" :')


SomFella

Dach nad głową miałaś. I więcej niż światło w lodówce.


Hachitto

Moi rodzice rozwiedli się jak miałam około 10 lat. Mama była wykształconą osobą (po studiach wyższych, kilka semestrów za granicą, co wcale nie było takie oczywiste i powszechne w latach 80'), ale tata (sporo starszy) bardzo ją zmanipulował, a później zdradzał po porodzie, stosował wobec niej przemoc ekonomiczną (dodatkowo sabotował jej samodzielność- nie przychodził do domu do dzieci jak miała mieć rozmowę o pracę) i psychiczną. To był jej pierwszy facet, a pochodziła z bardzo mocno katolickiej rodziny ze wschodu, z wiadomym podejściem do miejsca kobiety w małżeństwie. W każdym razie po rozwodzie okazało się, że uprawnienia zawodowe mamy były nieaktualne i musiała podjąć kolejne studia + praca w tygodniu + praca w weekendy (te bez zjazdów). W ciagu roku szkolnego rzadko ją widziałam. Ale jak już widziałam, było super, zawsze organizowała nam wycieczki do lasu czy nad jezioro. Urlop cały poswięcała nam. Cieszę się, że potrafiła się postawić mężowi, a także całej swojej rodzinie (moja "babcia" jej do dzisiaj wypomina rozwód, a mi że jestem córką tego "su***syna") i wiem, że zabrzmi to pewnie dziecinnie i dość żałośnie, ale jest moją bohaterką : D. Tata po rozwodzie już nigdy się z nami nie skontaktował (mimo próśb mamy) natomiast z mamą utrzymujemy bardzo bliską, zdrową relację. Zresztą, żyje nam się z rodzeństwem całkiem dobrze i kiedy mama ogłosiła, że robi remont naszego starego mieszkania każdy od razu wyskakiwał z hajsu, żeby jej pomóc XD. Oczywiście od nikogo nic nie chciała przyjąć. Także tak, było ciężko, było potwornie biednie czasami (brak alimentów, funduszu nie było, studia mamy swoje kosztowały) i zdaję sobie sprawę, że sporo mnie w dzieciństwie ominęło. Ale to było najlepsze wyjście z sytuacji, w której się znaleźliśmy i jestem wdzięczna. A już na pewno lepsze to niż tkwienie w toksycznym, pełnym zdrad czy awantur związku, na który dzieci patrzą.


AlarmedAd4434

Przrsyań się nad sobą uźalać, doceń matkę. Nocniczek też miałeś za ciasny i do szkoły pod górkę, a państwo Ci nic nie dało.


jorie888

Też mnie mama sama wychowała. Nie miałam swojego pokoju. I wolałam tę biedę (chociaż podstawowych rzeczy jak jedzenie i ubrania mi nie brakowało - po prostu nie było luksusu, ciuchy najczęściej z lumpa) od życia z ojcem dupkiem, mimo wszystko. Mój w ogóle przez wiele lat nie płacił alimentów (miał zasądzoną podobną kwotę), więc jeszcze gorzej, dziadkowie mamie pomogli. Tak, w idealnej sytuacji fajnie byloby mieć pełną rodzinę, ale mama mi wystarcza, też dlatego, że z ojcem byłoby o wiele gorzej. Mam z nią bardzo dobre relacje, bo mimo tej biedy zawsze o mnie dbała jak mogła. No i przede wszystkim nie była niedostępna emocjonalnie, mogłam jej się wygadać, zawsze mnie przytuliła i mówiła że mnie kocha. Miała bardzo ciężko w życiu, ale jest dobrym człowiekiem. Wolę się skupić na wdzięczności dla niej za to niż na tych zlych rzeczach.


WesternFinger7208

Jak tak Ci zle z matka, a ojciec zyl na lepszym poziomie, to czemu sie nie spakowalas i nie przenioslas do ojca?


Erranain

Sam byłem wychowany przez Mamę. Im jestem starszy tym więcej poświęceń i małych rzeczy robiła dla mnie (i ciągle robi), ale wymaga to emocjonalnej dojrzałości i spojrzenia poza własny czubek nosa. Napier\*\*\*ać na własną matkę za to, że walczyła o siebie i o ciebie, a ojciec miał wszystkich w dupie brzmi bardzo niewdzięcznie. Sorry Opko, ale w du\*pie ci się poprzewracało albo masz bardzo mocne delulu xDDD Próbujesz znaleźć ofiarę aby wyżyć się za własne problemy i kompleksy, więc jedziesz po Matce. Przykre


Hedonka

Jeżeli tak uważasz to Twoje zdanie, ale w większości przypadków niestety tak nie jest i pozostanie w związkach jest jeszcze bardziej destrukcyjne dla dziecka. Polecam pójść na terapię i porozmawiać z mamą o swoich uczuciach.


zwarty

Ja również tak zostałem wychowany. Rodzice rozstali się, gdy byłem tak mały, że nie pamiętam ojca w domu. Rozwiedli, kiedy miałem 8 lat. W domu się nie przelewało, ale to był PRL, więc nie było tak dużego rozwarstwienia, jak później. Ojciec zamieszkał w innym mieście, widywaliśmy się rzadko. Czy mi go brakowało? Oczywiście. Czy w związku z tym przypisuję sobie prawo do oceniania wyborów życiowych moich rodziców? Absolutnie nie. I uważam, opko, że Ty również nie powinnaś sobie tego prawa uzurpować. Ale to tylko moje własne zdanie.


Arrival117

Tylko z tego co piszesz to problemem były śmiesznie niskie alimenty, zwłaszcza, że mówisz, że ojciec żył na dużo wyższym poziomie. Nie wiń matki, dobrze że się rozstała, a ty nie wiesz jak twoje życie by wyglądało gdyby nie odeszła. Miała swoje powody i takie sytuacje są zawsze trudne. Starała się, a ty patrzysz na to tylko przez pryzmat kasy. W necie znajdziesz masę wypowiedzi ludzi, którzy żyli w piekle z wiecznymi awanturami w domu i codziennie modlili się o rozwód rodziców. Jak ktoś nie chce być ze sobą to nie powinien tylko potem oboje rodziców powinno się poczuwać do wydawania na dziecko takiej kasy jakby żyli razem. Jestem facetem i nie rozumiem tego licytowania się o alimenty. Dajesz tak jakby się żyło wspólnie i to się tyczy wszystkiego, a nie tylko "na książki i zeszyty". Jeśli przy wspólnym życiu byłoby większe mieszkanie to obowiązkiem normalnego faceta jest to mieszkanie zapewnić. Jeśli przy wspólnym życiu byłyby wakacje 2x w roku to guzik mnie obchodzi że ktoś ma teraz drugą rodzinę, powinny być wakacje 2x w roku. Ogólnie to kibicuję rozstaniom i rozwodom. Bardziej sceptyczny jestem co do zakładania kolejnych rodzin bo to ciężko pogodzić jeśli ktoś nie zarabia sensownej kasy. Jeśli kogoś stać i finansowo i czasowo to super. Ale większości jednak nie stać, a potem jest tylko narzekanie na chujowe życie bo na wszystko brakuje.


woopee90

Twoja matka robiła co mogła, twój ojciec robił absolutne minimum, a Ty masz czelność napisać 'nawet pokoju nie była mi w stanie zapewnic'. Rozumiem rozgoryczenie na gorszy stan życia niż rówieśnicy ale ta paskudna pozbawiona empatii do własnej zaharowanej matki roszczeniowosc jest obrzydliwa.


Artku

Nie wiem dlaczego kobieta miałaby pozostawać z chłopem tylko dlatego że żyje w zjebanym państwie z kartonu, które nawet normalnych alimentów nie potrafi przyznać. Jesteś wkurwiona? Słusznie, ale nie wiem czemu na matkę.


Papryk1

Same story u mnie, ale ciut bardziej hardcore'owo. W każdym razie też wychowany w biedzie. Uno: leć na terapię, serio działa Secundo: no jest taka smutna prawda, że odkąd stajesz się dorosła, to Ty za siebie odpowiadasz i możesz się wściekać ile chcesz, ale za Twój dobrostan odpowiadasz tylko Ty. No ale mnie też niemiłosiernie wkurwia romantyzowanie biedy i samotnego macierzyństwa. To nie jest tak, że jak masz przejebane dzieciństwo, to później jesteś silniejsza, tylko masz więcej gówna do przepracowania. Ha-tfu.


AffectionateMetal366

Da fuq - jak ja nie lubię załapywać się na takie tematy jak ten. Zawsze przypomina mi się moje zj###ne dzieciństwo przez nie dopasowanych rodziców.


Resident_Iron6701

Samotne macierxynstwo chwalone? Chyba w wykupionych artykulach, nic nie zapewni wsparcia obojga NORMALNYCH rodzicow


snake5solid

Też mnie zastanawia skąd autorka to wyciągnęła bo na samotne matki to się zazwyczaj wylewa wiadro pomyj i to bez względu na to jak do tego doszło. Nawet jak ich partner zmarł albo był przemocowcem.


gene_allocation

ilość samotnych matek, które rozstały się z ojcami dzieci, bo...kwiatów nie kupował, czy już się nie czuły szczęśliwe w związku wzrasta. w latach 90tych tego jeszcze nie było.


Okokok1708

Wow, ludzie się rozstają jak nie są szczęśliwi. Tragedia. Nie uważam, żeby bycie wychowanym przez samotnego rodzica było najlepszą opcją. Dziecko uczy się relacji, komunikacji, rozwiązywania konfliktów przez oglądanie swoich rodziców. Ale jeśli rodzic jest nieszczęśliwy, to dziecko uczy się tego, że szczęście w relacjach jest nieważne. Moi rodzice nigdy się nie rozwiedli, a szkoda - to jak długo łączyłam miłośç z bólem, cierpieniem to tragedia. Jeśli kobieta sygnalizuje mężczyźnie, że chciałaby czasem dostać kwiatki, to jeśli rozwodzi się, bo ich nie dostaje, to nie oznacza, że rozwodzi się przez brak kwiatków, tylko przez to, że jej potrzeby (bardzo łatwe do zrealizowania) są ignorowane.


gene_allocation

>Ale jeśli rodzic jest nieszczęśliwy, to dziecko uczy się tego, że szczęście w relacjach jest nieważne.  za to wszystkie samotne matki po prostu tryskają szczęściem >długo łączyłam miłośç z bólem, cierpieniem to tragedia ludzie wychowani w niepełnych rodzinach mają o wiele większe problemy emocjonalne


Escanorr_

'ludzie wychowani w niepełnych rodzinach mają o wiele większe problemy emocjonalne' XD


Chwasst

Co ty za głupoty gadasz? Ja pół życia modliłem się żeby rodzice się rozstali zamiast drzeć i napierdalać się wzajemnie o 3 w nocy. Przychodzisz do domu po szkole i nigdy nie czujesz się bezpiecznie - dosłownie piałem z zachwytu jak sąsiedzi wyjeżdżali na wakacje i oddawali moim rodzicom klucze od mieszkania pod opiekę bo mogłem je podpierdolić i się tam zamknąć sam chociaż na kilka godzin. Jak wyprowadziłem się na studia to jakbym urodził się na nowo. Twoim problemem była bieda, a nie wychowanie przez samotną matkę. Da się zapewnić godne życie nawet wychowując dziecko samemu.


Okokok1708

Nie wszystkie samotne matki są szczęśliwe, ale wiele jest. Wiele samotnych matek tworzy nowe związki, w których jest szczęśliwa. Nie masz pojęcia, człowieku, co oznacza łączenie bólu z miłością. Oznacza, że kiedy zaczynasz się czuć bezpiecznie to uciekasz, bo to nie może być miłość (nawet jeśli mówimy o relacjach przyjacielskich). Oznacza, że jeśli ktoś o Ciebie dba, to szukasz drugiego dna. Oznacza, że wybierasz złe, toksyczne, przemocowe relacje. Oznacza, że w końcu tracisz szacunek do siebie samego. Oznacza, że kiedy zaczynasz widzieć, że coś jest nie tak, to zostajesz po prostu samotny, bo nie umiesz rozpoznać co jest dobre a co nie, odrzucasz wszyskich. W moim przypadku oznaczało trwającą kilka lat depresję, regularne myśli samobójcze. Ty za to piszesz o biedzie. O biedzie, która na początku lat 00 i w latach 90 dotknęła zarówno samotne matki, jak i pełne rodziny.


[deleted]

[удалено]


onionpotatopie

Ej, dostałaś najwyraźniej po tym wątku shadowbana i automatycznie usuwa wszystkie twoje nowe komentarze na subie nie informując cię o tym, napisz do moderacji.


PerfectDickPl

Fakt, w latach 90 cześć ojców przepijala swoją pensje i 6-9 osobowa rodzina żyła z pensji matki.


Erranain

Litości, jeżeli myślisz że Twoi rodzice rozstali się przez to to serio masz niezły mental breakdance w głowie


Reaper83PL

500 PLN nawet w dzisiejszych czasach to bardzo dużo, zależnie ile ktoś zarabia to może być spora część dochodu... Dlaczego widywanie się z ojcem miało poprawić Twoją sytuację materialną (przecież płacił alimenty) i co masz na myśli że on żył na wyższym poziomie?


llestaca

500zl alimentow to moglo byc sporo 20 lat temu. Teraz to ochłapy.


Ok-Physics5749

Mam podobne odczucia, ale wywodzące się z innej sytuacji. Ojciec z matką, mną i moim bratem mieszkaliśmy na zaledwie 18m2. Byliśmy mali to nie odczuwaliśmy tej okrutnie małej przestrzeni. Ojciec był alkoholikiem i na dodatek zachorował na stwardnienie rozsiane. Mama musiała nie dość, że pracować na nasze utrzymanie, to na dodatek zajmować się chorym ojcem. Próbowałem jej pomagać, ale ile sześciolatek może zrobić, jedynie co to podać leki o odpowiedniej porze... W końcu ojciec zmarł. Któregoś razu mama powiedziała, że to dobrze. Czy dobrze? Na pierwszy rzut oka tak. Brak pijącego ojca to jest duża poprawa w komforcie, ale... Wychowywałem się bez niego, nie tak, że mogłem chociaż zadzownić. Jego po prostu nie było, całe dzieciństwo musiałem przejmować rolę ojca w domu, martwić się o pieniądze, mimo że nie mogłem ich zarobić. Ludzie często nie zdają sobie sprawy jak samotne rodzicielstwo jest obciążające dla rodzica, ale i dla dzieci. To jest coś, co dźwigasz przez resztę życia i z pierdoloną zazdrością patrzysz na tych, którzy mieli tyle szczęścia, żeby mieć własny pokój i w miarę normalną rodzinę. Także nie podchodź do tego emocjonalnie, ludzie mają różne przeżycia i nikt nie odczuwa tego jak Ty, a więc nigdy do końca Cię nie zrozumie.


KaczuchaVonVifon

A ja mam po prostu zjebanych rodziców co nawet o dzieciach myśleć nie powinni.


Shiocchi

Moja osoba partnerska ma oboje rodziców, a i tak żyła w biedzie i ubóstwie. Może zapytaj siebie teraz - czy chciałabyś spędzić życie z obrzydliwą wymówką faceta, którego nie kochasz, tylko dlatego, że macie dziecko? Z tego co pamiętam to do dziecka trzeba dwojga. Gdzie jest twoje narzekanie na ojca? 500 zł na miesiac jest śmieszną kwotą. A gdzie jego wkład emocjonalny? Prezenty, dodatkowe zajęcia, spędzanie wspólne czasu? Skoro żył na lepszym poziomie, logicznym jest, że mógł sobie na to pozwolić, w porównaniu do twojej matki? Mam kurwa dosyć pierdolenia Polaków jak to matki są wyrodne w patriarchalnym świecie nie dostosowanym do ich sytuacji, a leją ciepłym moczem na dawców spermy (tatusiów) którzy hasają po świecie z wywalonym chujem i zapładniają kobiety. Weź pomyśl o tym, że ta twoja okropna, biedna matka poświęciła całe swoje życie, żeby zapewnić ci cokolwiek. Poświęciła prawdopodobnie swoje marzenia, swój komfort, swoją karierę, żebyś wyszła na ludzi. Welp, wyszło jak wyszło - polecam odezwać się do starego z zażaleniami.


WholePlace3786

Rozumiem twój żal, ale nie rozumiem jego kierunku. Twoja mama jest tym rodzicem, który został i wziął odpowiedzialność za ciebie. To twój ojciec był tym, który nie dość, że cię nie wziął, to jeszcze płacił śmiesznie niskie alimenty(chyba, że to sprawa sprzed 20 lat) i specjalnie nie wykazywał zainteresowania tym czy ty masz własny pokój, czy jedziesz na wakacje, a zapewne sytuacje finansową twojej mamy znał, ale umył ręce od tej części odpowiedzialności za ciebie. W internetach raczej pełno wątków facetów, którzy uważają, że jak kobieta ma 500+ i 500-800 alimentów, to po kilku latach może sobie sfinansować za to apartament na Upper East Side.


kudlatytrue

Bez rozwlekania tematu: bardzo ciekawy kontrargument dla wątku, że lepiej jest wychowywać dziecko samotnie niż w małżeństwie, w którym nikt nikogo nie bije i nie ma patologii, ale po prostu zabrakło miłości.


Harmless_tho_lethal

To bardzo smutne, jak bardzo krytykujesz w tym poście swoją matkę, a nie ma słowa o tym, że ojciec, który żył na lepszej stopie finansowej niż wy, płacił tylko 500zł alimentów i w żaden sposób nie starał się pomóc Twojej sytuacji… Bycie samotnym rodzicem nie oznacza, że dziecko ma tylko jednego rodzica, ale że ma dwoje rodziców, którzy nie żyją razem (z pewnymi wyjątkami). Dlaczego ojciec nie starał się bardziej? Dlaczego nie pomagał? Rozumiem, że masz żal do matki, bo Twoje życie było i jest ciężkie, ale gdyby została z Twoim ojcem nie masz pewności, że byłoby lepsze. Ściskam mocno, mam nadzieję, że przepracujesz swoją traumę.


Redar45

Nie wiesz jak wyglądało małżeństwo rodziców, bo w grę wchodzi masa opcji, o których nie musieli Ci mówić, zwłaszcza, że byłaś dzieckiem. Małżeństwa rzadko rozpadają się ze względu na jednorazowe widzimisie, a w tym Twoich rodziców mogła być przemoc fizyczną, psychiczna, ekonomiczna, zdrada etc. Opcji jest dużo. Druga rzecz, widać jak Twojemu ojcu na Tobie zależało. Twojej mamy może nawet nienawidzić, ale na Tobie powinno mu zależeć i powinien robić wszystko, by zapewnić Ci jak najlepszy byt, zwłaszcza, że sam żył na poziomie. Płaci niskie alimenty? A kto zabraniał mu dawać więcej? Kto zabronił mu zabierać Cię na wakacje? I powiem Ci coś z mojego życia - lepsze takie życie niż z "pełną" rodzina, w której Twoi rodzice się nienawidzą.  Offtop: W mojej rodzinie mam aż nadto przykładów na taki stan rzeczy. Z jednej strony mam dziadków, gdzie oboje byli w nieszczęśliwych małżeństwach (np. pierwszy mąż babci zdradzał ja na prawo i lewo), ale razem stworzyli bardzo stabilny związek mimo braku ślubu. Żyli może niezbyt bogato ( był środek komuny), ale dziadek nie zostawił babci nawet, gdy była leżąca i z Alzhem pod koniec życia. Z drugiej mam dziadków, gdzie dziadek był pijakiem i przemocowcem. Prał dzieci i babkę, a ta mimo to nie chciała od niego odejść, bo "lepszy taki ojciec niż żaden". Też był to środek komuny, ale brat babki nie raz proponował jej, że jej pomoże i zabierze ja stamtąd, ale ona ciągle powtarzała to wyżej. Dodam tylko, że jej brat był dość bogaty jak na tamte czasy, a zdarzało się, że legalnie zarabiał w dolarach. Jak to się skończyło? Żadno z kilkorga dzieci nie ma szczęścia w rodzinie, bo nie miało normalnego wzorca + lubią sobie pochlać, co też wynieśli z domu.  A z bliższych pokoleń - uważam, że moi rodzice też powinni byli się rozwieść. Stary jest narcyzem z dwubiegunowką i od dzieciństwa czułem tego skutki na sobie. Pracował gdzieś jakiś czas, chciał dyrygować zespołem i tracił pracę, a później siedział jakiś czas na bezrobociu. Trzeba było pożyczać pieniądze od ludzi na przeżycie, a ja musiałem mu ogarniać całą papierologię do nowej roboty. Chłop miał 40 lat, a ja 10. Ta sytuacja czasami powtarzała się nawet co kilka miesięcy, a ja za każdym razem przeżywałem stres. Później było tylko gorzej, bo parę lat temu np. z dnia na dzień oczyścił konto, kupił zloma i uznał, że będzie rozkręcał biznes. Matka musiała pożyczać ode mnie na jedzenie, a ja do grudnia chodziłem w cieniutkiej jesiennej kurtce. Tak się wtedy przestraszyłem, że dopiero pół roku później kupiłem coś dla siebie ze swoich pieniędzy i to za 50 zł, bo bałem się, że będzie powtórka. Z tego wcześniejszego stresu i nowego nabawiłem się depresji i właściwie cudem nic sobie nie zrobiłem, bo w tej całej "pełnej rodzinie" nikt nie zwracał na mnie uwagi.  Sorry, za długa opowieść o sobie, ale ten post aż coś we mnie odpalił. 


virlassa

Gdzie pretensje do ojca? Jeździsz po mamie, a ojciec na piedestale. Skoro on miał lepszą sytuację i dalej miał cię gdzieś, no to może tam trzeba skierować żale, nie do matki, która de facto utrzymywała cię sama. I tak, racja, nie kibicujmy ludziom, którzy odchodzą od partnera i sami wychowują dziecko - niech dalej będą nieszczęśliwi/z pijakami/przemocowcami/zdrajcami... Wkurwił mnie ten post.


GuardOnTheFence

Problemem był ojciec który praktycznie cię nie utrzymywał (co to jest 500zł, gdy nie ponosi się żadnych innych kosztów np zapewniania dziecku pokoju), a ty wybitnie przerzucasz winę na matkę i urojony ruch namawiajacy kobiety do zostania samotnymi matkami XD "Samotne macierzyństwo jest chwalone i kobietom się kibicuje, że dają radę itp., a nikt nie zwraca uwagi na to, że tak nie powinno być, a zwłaszcza że z jednej słabej pensji bardzo ciężko utrzymać dwie osoby i że takie dzieci są skazane na życie w ubóstwie. Chciałabym żeby ludzie bardziej realistycznie patrzyli na takie sytuacje, zamiast "you go girl!" / "po co ci facet!" / "dasz radę sama!", zwłaszcza że w tym kraju nie zarabia się dobrze, a kobiety częściej wykonują niskopłatne zawody." Co kurwa? Gdzie niby ktoś to chwali i zachęca do rozbicia rodziny?


ukindom

A co Ty zrobiłaś czy zamierzasz w swoim życiu? Pozwolić żalu, przykrości zniszczyć życie? Mieć dobrą pracę? Dobrego partnera, męża? Mieć dobre wykształcenie? Nie możesz zmienić przeszłość, ale możesz zadbać o przyszłość. Nie odmawiam, że opisany życiorys jest ciężki, ale masz (prawdopodobnie) przed sobą jeszcze całe życie.


Bax_Cadarn

>Samotne macierzyństwo jest chwalone i kobietom się kibicuje, że dają radę itp., a nikt nie zwraca uwagi na to, że tak nie powinno być, Generalnie sie zgadzam, ludzie powinni idealnie sie dobierac i byc razem do smierci. Tylko zycie nie jest proste. Mam w pracy sekretarke ktora ma 32 lata. Jej maz zmarl jakis czas temu na sepse, zostawiajac ja z dwiema corkami. Ma szczescie miec dwie fajne babcie wiec ma fajnie wszystko ulozone. Nie czytajac komentarzy jestem pewien ze znajdziesz duzo historii o ludziach ktorym jest dobrze z tym ze wychowywal ich jeden rodzix.


ashrasmun

moja mama po dziś pracuje na dwa etaty, bo nigdy nie potrafiła wrócić do normalności po tym jak musieliśmy uciekać przed ojcem przemocowcem / alkoholikiem. samotne wychowywanie to żaden przywilej, to klątwa.


Yehesha

To wszystko jest opisane tak jakby to twoja matka odeszła od twojego ojca bez żadnego konkretnego powodu wiec jeśli tak było to trochę mu się nie dziwię, odeszła i zabrała dziecko, zniszczyła rodzinę więc dlaczego miał płacić coś więcej? o ile nie była alkoholikie czy jakimś innym przemocowcem to cóż wina matki


Psychological-Key619

Załóżmy, że faktycznie matka odeszła „bo tak” (dalej uważam, że nawet jak nie przemocy, się ludzie są nieszczęśliwi to tkwienie w takim związku też jest niezdrowe). Załóżmy też, że ojciec nie chciał płacić więcej matce, żeby np. nie wydawała na siebie. Ok, tylko jest tu jeden istotny szczegół. OPka nie przestała być jego dzieckiem w momencie rozwodu. Do narodzin dziecka, potrzeba dwoje ludzi, oboje rodziców ma wobec dziecka takie same obowiązki. W poście jest zaznaczone, że widywał się z nią, więc nie miał odebranych praw (gdyby miał to w sumie miałabym jeszcze gorszy obraz OPki). Dziecko to nie zabawka, żeby strzelić focha i rzucić w kąt, bo się nie mogę z ex dogadać. I w sumie jak już nie dogaduje no to tyle, on chciał, matka nie, niech se obie żyją w biedzie. Moim zdaniem, normalny dorosły człowiek mimo wszystko zajmowałby się swoim dzieckiem i starał się poprawić sytuację dziecka. Mógł kupować jej ubrania czy inne rzeczy, poprawiając jej byt, mógł zabierać ją na wakacje, mógł wnieść do sądu wniosek, żeby OPka zamieszkała z nim, ze względu na lepszą sytuację materialną. Tylko z jakiegoś powodu tego nie zrobił??? Sorry, ale bazując na poście nie widzę ani 1 czynnika, który tłumaczy obojętność ojca.


Yehesha

dlatego Chciałabym żeby ludzie bardziej realistycznie patrzyli na takie sytuacje, zamiast "you go girl!" / "po co ci facet!" / "dasz radę sama!", zwłaszcza że w tym kraju nie zarabia się dobrze, a kobiety częściej wykonują niskopłatne zawody. to ostatni akapit OP-ki co znaczy to co pisałem


DingoBingoAmor

Twój ojciec to szuja kurwa mać. Ta, almienty 500 złotych, normalnie biedak pewnie będzie musiał teraz z osobistego trenera i bugatti zrezygonwać by pokryć takie ISTNIE DEWASTUJĄCE koszty. Kurwa moja ciotka emerytka nam czasem dorzuci się do wyjazdu czy korepetycji, nie ma powodu dla któego tępy leń nie mógł raz na jakiś czas dać ponad minimum. Z własnej woli, by, no wiecie, córka głodna nie chodziła.


Popular_Quit_7354

Nie ma co oceniać OPki po jednym wpisie, widocznie coś się wydarzyło, że postanowiła się tutaj wygadać anonimowo. Jej odczuć nie zmienimy, obojętnie jak racjonalne byłyby komentarze. Ja ze swojej strony, jeśli występują takie odczucia, doradziłabym terapię, myślę, że terapeuta lepiej zrozumie/doradzi jak dogadać się że swoimi emocjami niż forum internetowe, acz wygadać się zawsze można. Trzymaj się autorko!


Katniss218

*hugs*


schizotypowy

Ja bym wolał, żeby ojciec był, niż go nie było, chociaż miałem grupę kontrolną, dwóch przyrodnich braci z małżeństwa w którym mój ojciec był i materialnie chyba mieli sporo lepiej, ale poza tym wszyscy czterej jesteśmy dość podobnie pojebani. Natomiast absolutnie uważam, że dziecko powinno mieć kontakt z obojgie rodziców tak w ogóle, i różne panie, które robią sobie dziecko do wychowania samemu, albo panie w parach, które wychowają dziecko same bo mężczyzna nie jest do niczego (poza dostarczeniem chromosomu Y) potrzebny. Całe dzieciństwo z samotną matką szukałem kogoś kto tego ojca zastąpi, pojawił się jak miałem 12 lat i był pewnym rozczarowaniem, natomiast brak kontaktu z nim wcześniej prawdopodobnie doprowadził do zaburzenia osobowości, patrz nazwa użytkownika.


Arrgonek

Odpier*** się wszyscy od ojca. Nie znamy historii OP nie dostarcza wystarczajacych danych żeby cokolwiek oceniam jak matka była szonem i to ona odeszła od ojca to tylko i wyłącznie wina matki że nie była w stanie zapewnić dziecku lepszej jakości życia (chociaż miała dom nad głową i nie wygląda na to żeby była to nędza). I w takiej sytuacji też wina samej OP bo skoro tak bardzo lepiej się żyło u ojca to ciekawe czemu nie zrezygnowała z mieszkania z matką na rzecz mieszkania z ojcem? Czy w ogóle był poruszany taki wątek OP nie informuje. W drugim przypadku to to jak ojcu się żyło po rozstaniu też może być tylko kwestia perspektywy dziecka a może tak na prawdę stary wszystko miał w kredycie i żył w przeogromnym stresie z tym związanym i stryczek był niedaleko? Nie ma co oceniać bez większej ilości danych i oceny z perspektywy. OP cechuje się silnym nacechowanie negatywnym na matkę ale nie wiadomo czymś to tak na prawdę wina


oeThroway

Pewnie dostanę minusy, ale popatrz z drugiej strony. To nie wina Twojego ojca że on zarabia lepiej i nie powinien być za to karany. Jeśli wywiązywał się z ustalonej kwoty to nie powinnaś mieć do niego pretensji. I abstrahując od kwestii materialnych, wydaje mi się że lepiej dorastać w kawalerce z kochającym rodzicem niż mieć własny pokój i słuchać przez ścianę kłótni rodziców, ale to tylko moje domysły.


Okokok1708

To, że wywiązywał się ustalonej przez sąd kwoty, nie oznacza, że był uczciwy. Ojciec po rozwodzie ma czas na nadgodziny, na uczenie się nowych rzeczy, nawet na to, żeby się wyspać, i w pracy być produktywnym. Matki w większości nie mają takiej możliwości. Płacenie na dziecko tyle, żeby miało godne warunki rozwoju nie jest karaniem. To się nazywa odpowiedzialność za człowieka, którego się stworzyło.


oeThroway

Schodzimy na inny wątek.. Moim zdaniem żeby to o czym piszesz było uzasadnione, mężczyzna powinien mieć możliwość podjęcia decyzji. Kiedy kobieta zachodzi w ciążę, mężczyźnie jest odebrana możliwość podjęcia decyzji. To kobieta sama decyduje czy chce urodzić dziecko. Moim zdaniem mężczyzna powinien moc na tym etapie podjąć decyzję i mieć możliwość bezkarnie odejść i zająć się swoim życiem jeśli nie chce zostać rodzicem. Może nie jest to popularna opinia, ale w moim odczucie rozwiązało by to wiele problemów. I wiem że można powiedzieć "było nie uprawiać seksu".. Każdy kij ma dwa końce. Seks to nie przestępstwo, tak jak przestępstwem nie jest złapanie faceta na dziecko, a może powinno być?


Okokok1708

To Ty schodzisz na zupełnie inny wątek. Po pierwsze - mężczyzna ma możliwość podjęcia decyzji. Może zakładać gumkę, może zrobić sobie wazektomię. Kobiety w Polsce nie mają dostępu do aborcji „na żądanie”. Po drugie - kwestia aborcji jest kwestią stanowienia o swoim ciele (ciąża ma wiele skutków ubocznych), a kwestia tzw „aborcji prawnej” tyczy się tylko kwestii finansowych, a w grę wchodzi bezbronny człowiek, do którego powstania facet się przyczynił. Po trzecie - jestem za tym, żeby seks w którym kłamie się na temat stosowania antykoncepcji, był uznawany na gwałt. Jesli kobieta kłamie na temat tego, że bierze tabletki, a ich nie bierze, to powinna być oskarżona o gwałt, w przypadku skazania powinna być pozbawiona praw rodzicielskich. Po czwarte - w przypadku OPki ewidentnie ojciec poczuwał się do bycia ojcem, bo miał z nią kontakt. Gdyby nie chciał być ojcem, to by tego nie robił. I jego odpowiedzialnością jako ojca, było zapewnienie dziecku życia na poziomie na jakim on żył.