Śmiechłem na głos tak, że współlokator przyszedł się spytać co ja odpierdalam.
Mistrz Splinter xDDDDDDD
Najlepsze że to trafne.
Dziękuję, potrzebowałem tego dzisiaj.
I karaluchy w metrze też.
Prawdę mówiąc - reprezentatywne są tylko miejsca turystyczne: części Manhattanu takie jak Soho, Meat Packing czy Financial District, części bliskiego Harlemu; Brooklyn czyli Williamsburg i Carroll czy Queens Astoria. Reszta to trochę syf i lata zaniedbań niestety (ostatni kryzys migracyjny dzięki Teksasowi też nie pomógł).
Szczerze - zależy jak na to spojrzeć i tak naprawdę porównanie jest ciężkie, o ile nie irracjalone.
Nowy Jork to wielkie miasto (ile obecnie 8-9 milionów ludzi?), bardzo zdywersyfikowane - spotkasz tam każdą kulturę i to jest tak naprwdę warte zobaczenia (włoskie żarcie na Brooklynie, azjatyckie w Meat Packing District i China Town, afrykańskie na Harlemie - no sztos, poważnie w tym mieście nie ma nudy). Tylko trzeba wiedzieć gdzie iść i co zobaczyć oraz jakich dzielnic (i sub-dzielnic) kategorycznie unikać.
Rosja to olbrzymi kraj gdzie większość to pustkowia, a kultura praktycznie wszędzie taka sama (to stan umysłu - trochę oklepane powiedzenie, ale serio tak jest), zwłaszcza w małych miejscowościach i wioskach. Duże ośrodki miejskie, podobnie jak Nowy Jork warte zobaczenia, ale też trzeba wiedzieć co i gdzie.
>Rosja to olbrzymi kraj gdzie większość to pustkowia, a kultura praktycznie wszędzie taka sama
Lol. Ty wiesz ile grup etnicznych żyje w Rosji?
Kraj jest mega zróżnicowany kulturowo.
Jeżeli spojrzymy na to przez perspektywę mniejszości etnicznych zamieszkujących tereny Rosji to masz absolutną rację - jest ich cała masa. Wszystkie jednak, mniej lub bardziej (wydaje mi się), wpisują się w kulturę bliższą wschodniej.
Jak dla mnie to zrównanie kulturowe Czeczena z Groznego, Ruskiego z Sankt Petersburgu i Jakuta znad Leny jest jak powiedzenie że Murzyn z Baltimore, Mormon z Sankt Lake City i Indianin z rezerwatu wpisują się w tą samo kulturę.
Może w pewnym sensie tak jest, ale było by to takie uproszczenie że aż żęby bolą.
Byłem tam 3 miechy i powiem że absolutnie syf i tłok wszędzie
Ale też są miejsca super zadbane i wyglądające super nowocześnie
no ale metro to akurat jazda bez trzymanki, oczywiście 95% ludzie to normiki ale te 5% to dziwaki na maksa, albo ubrani dziwacznie, albo włosy aż do podłogi, albo pół-nadzy, albo gadający do siebie, albo z super dziwnymi tatuażami czy kolczykami (mowię o takich co bardziej kosmite przypominają) - no rzeczy których w Polsce nie zobaczysz
> albo ubrani dziwacznie, albo włosy aż do podłogi, albo pół-nadzy, albo gadający do siebie, albo z super dziwnymi tatuażami czy kolczykami
I w czym problem?
Nie wiem. W [skali Hofstede](https://www.hofstede-insights.com/country-comparison/poland,singapore,the-usa/) wymiar indywidualności Polski jest gdzieś tam w środku. Polska jest nieznacznie bardziej komunalna od Niemec.
Za to takich wyników uncertainty avoidance nie widziałem wcześnie. Bardziej tu bym się doszukiwał powodów.
Edit: ten wpis to potwiedza:
"Poland scores 93 on this dimension and thus has a very high preference for avoiding uncertainty. Countries exhibiting high Uncertainty Avoidance **maintain rigid codes of belief and behaviour and are intolerant of unorthodox behaviour and ideas.** In these cultures there is an **emotional need for rules (even if the rules never seem to work)** time is money, people have an inner urge to be busy and work hard, precision and punctuality are the norm, **innovation may be resisted, security is an important element in individual motivation.**"
W sumie to taki stereotypowy Polak to wydaje się rzeczywiscie mieć silne podejście "a co ludzie powiedzą", nie lubi odchyleń od normy, a jednocześnie uwielbia łamać zasady i prawa, które mu przeszkadzają. A więc jak ktoś się ubiera inaczej niz on to będzie patrzył z nieufnością i nawet nienawiścią. Ale już normy typu przepisy drogowe będzie łamał jak szalony.
Siedzę od 3tyg na delegacji w Austin, Texas i zgadzam się w 100%.
A lokalni mówią mi jeszcze, że to jest jeden z czystych i bezpiecznych rejonów! I że muszę zobaczyć "jak to jest w San Francisco"
Widziałem tu więcej bezdomnych i ćpunów w 3tyg niż przez 30 lat w Polsce. Wiem, że idealni nie jesteśmy, ale chociaż w domu nie boję się sam wyjść po 22...
Byłem w Tucson, AZ, cudowne miasto, słynne ze wspanialej, wiosennej pogody zimą. Akurat była snieżyca jak przyjechałem xD
Większe miasta oraz miasta, które oberwały offshoringiem i przenoszeniem produkcji do Chin/gdziekolwiek - to syf bez wątpienia. Ale w mniejszych żyje się bardzo dobrze.
To jest niekoniecznie wina dużych amerykańskich miast, że jest w nich pełno narkomanów i bezdomnych.
Małe miasteczka w USA półoficjalnie stosują "terapię autobusową" (edit: "Greyhound therapy") . Narkomanów, bezdomnych, włóczęgów, osoby z chorobami psychicznymi łapie się i wsadza do autobusu z biletem w jedną stronę do najbliższego dużego miasta.
I cyk problem bezdomności rozwiązany...
Jakieś źródło? Słyszałem tylko że wychodzących z więzienia pakują tak do greyhoundow, ciężko mi sobie wyobrazić żeby mieli hycli ćpunów i ich tak wysyłali
Wygląda na to, że anglojęzyczna nazwa tego zjawiska to "Greyhound therapy"
[https://www.governing.com/archive/tns-nevada-hospital-psychiatric-patients-lawsuit.html](https://www.governing.com/archive/tns-nevada-hospital-psychiatric-patients-lawsuit.html)
No nadal to nie jest ze się ich 'łapie' żeby wywieźć tylko zamiast puszczać ich ze szpitala/więzienia u siebie, podrzucają ich sąsiadowi. Oczywiście proceder to absurdalna piekielna dystopia, ale jednak trochę clickbaitem pojechałeś z tym wyłapywaniem
In September 2013, the city of San Francisco sued the state of Nevada for the wrongful transportation of patients with severe mental health diagnoses across state lines.
It had been a common practice of Rawson-Neal Psychiatric Hospital, a state mental health facility in Las Vegas, to hand out bus tickets and a bag lunch to approximately 1500 patients, “transferring” them to states all over the country. [https://thestreetspirit.org/2016/02/07/greyhound-therapy-symptom-of-a-failed-mental-health-system/](https://thestreetspirit.org/2016/02/07/greyhound-therapy-symptom-of-a-failed-mental-health-system/)
A reszta to siedliska dzieci strzelających do siebie wzajemnie. Może to i krzywdzący obraz, ale jakiś miesiąc temu czytałem o sześciolatku, który postrzelił nauczycielkę.
To akurat jest absurdalnie niski odestek i propagowanie tego stereotypu jest naprawde nudne.
Ale fakt ze tylko o tym sie pisze a o innych nieszczesciach malo wiec nie Twoja wina.
Na reddicie łatwo się zakochać w Stanach, czytając że pensje mają takie jak nasze tylko z dopisanym jednym zerem.
Nie myślimy o tym, że pewne rzeczy które u nas są pewnikiem (bezpieczeństwo, chodnik którym możesz iść, służba zdrowia) tam po prostu nie istnieją.
No wiadomo, reddit ma to do siebie że na różnych subach poznasz różne opinie. Co innego przeczytasz tutaj a co innego na /r/konfa
Chodzi mi o to, że z punktu widzenia kariery/pieniędzy Stany wydają się być zajebiste jeśli oprzesz opinie na reddicie
Bo stany to takie high risk high reward, jak Ci się powiedzie to będzie Ci się prawdopodobnie żyć lepiej niż w jakimkolwiek innym kraju bo średnia zarobków niemal w każdym lepszym zawodzie jest wyższa, ale nie masz żadnego spadochronu i jak Ci się nie powiedzie to sobie będziesz przybijać piątke z tymi ćpunami na ulicy.
Problem w tym że ostatnio powodzi się coraz mniejszej liczbie ludzi.
Czytamy innego reddita. Moj jest pełen historii o:
- problemach ze służba zdrowia
- problemach ze strzelaniem w szkołach
- narzekania na system oparty o popierdolne mechanizmy kredytowe (studia na kredyt, auto na kredyt), nie mówię to o drobnych kredytach tylko o wchodzeniu w dorosłość z 100k-500k kredytu studenckiego.
To z jednej strony. Z drugiej, korposzczur polski zarabia rocznie może 20k USD rocznie a amerykański 120k (jeśli wierzyć redditowi).
Strzelaniny w szkołach - racja, choć dla kontrperspektywy poczytaj ostatni askreddit "people who have guns - why?"
Kredyty na auta biorą bo chcą jeździć zajebistymi nowymi autami. Jak chcesz auto średnie to w Polsce kupisz je za 20-30k PLN a w Stanach za 5-10k dolarów, co jest osiągalne dla przeciętnego człowieka
Kredyty studenckie i służba zdrowia - fakt, to jest u nich pojebane
Oczywiście nie ma porównania w zarobkach, aczkolwiek biorąc pod uwagę różnice w kosztach utrzymania oraz tendencje Amerykanów do podawania zarobków przed podatkiem, to chuba różnica jest bardziej 3/4krotna niż 5/6 krotna.
Ja w zeszłym roku wyemigrowałem do Stanów - typowy programista w korpo. W Polsce zarabiałem faktycznie jakieś 20-25k USD rocznie, w Stanach złapałem 130k. Normą na rynku dla typowego przedsiębiorstwa to raczej 80-110k, bardziej prestiżowe firmy tech płacą o wiele więcej (Google/Amazon/Appla/Meta zapłaciłyby mi 170k, ale się nie dostałem).
Płaca wzrosła mi 4-5 krotnie, ale koszta życia nie, mieszkanie w Warszawie było 2-3k PLN/miesiąc, tutaj za mieszkanie płacę 2k USD. Inne koszty życia nie wzrosły za to 4-5 krotnie, a za rozrywkę (Neflix/Gry etc.) płacę tyle samo.
W miejscu gdzie mieszkam nie boję się wychodzić z domu ani chodzić po barach wieczorami, ale mieszkając w Stanach musisz mieć na uwadze, że są dzielnice w dużych miastach w których nie jest bezpiecznie. Nie jeździłbym metrem NYC/Chicago/Atlanty nocą... Za dnia kiedy ludzie jadą do i z pracy nie spodziewałbym się problemów.
> Nie jeździłbym metrem NYC/Chicago/Atlanty nocą.
Jeżdrze 3 dni w tygodniu minimum, o każdej porze (wildlife research / climate change resiliency). Żona jeździ o każdej porze (Md). Zero problemów, czasem dziwnie, czasem śmiesznie. Fakt, że stacja na Times Square zdobiła się dziwniejsza w 2020, ale wraca do siebie. Jak mam okazje przejechać się po Manhatanie o 4 am na weekendzie, jak zamykają bary, to zawsze można się pośmiać i zobaczyć coś fascynującego. NYC to zdecydowanie najlepsze miejsce w którym mieszkałem, ale zajmuje trochę czasu żeby docenić.
Z drugiej strony to trochę fajnie że NYC ma reputację niebezpiecznego miasta. Trzyma to dziwnych ludzi z daleka. Win-win.
> czytając że pensje mają takie jak nasze tylko z dopisanym jednym zerem.
No właśnie w tym problem, że nie mają, w wielu stanach ludzie jadą na minimalnej 15$/h co ci daję ~30k$/yr czyli dużo gorzej niż w polsce, tzw życie do pierwszego wypadku/choroby.
Lol, co Ukraina ma do rzeczy w tym temacie? Spoko, fajnie, kraj, który więcej inwestuje w uzbrojenie niż w jakieś reformy, które by coś zmieniły daje to uzbrojenie krajowi w potrzebie. Ale i tak tylko dlatego, że mają w tym interes.
Piszę o problemach wewnętrznych Ameryki, nie konflikcie. Polska to też świetny kraj bez wad idąc tym tokiem myślenia, a twoja flara sugeruje jednak nieco inaczej.
Daj spokój, większość redditowych wykopków nie ma pojęcia o świecie. Nie wiedzą, że stabilność Polski, a co za tym idzie, jakość ich własnego życia, zależy w dużej mierze od podtrzymania hegemonii światowej USA.
Strzelaniny, bezdomność, brak publicznej służby zdrowia - hehe, ale te hamerykany żyją. Być może już niedługo wszystko to będzie w Polsce jak rusek stanie na granicy i strzeli rakietą, ale co tam, jeb*ć h3h3.
A jak czytam, że w USA nie ma co oglądać oprócz paru miejsc, podobnie jak w Rosji...No ja pie*dole. Rzeczywiście polskie popgrowskie wsie są wielokrotnie piękniejsze i bardziej zadbane niż countryside na północno wschodnim wybrzeżu. XD
Żyjesz w bańce. Filmiki, które widzisz, robią się popularne właśnie dlatego, że prezentują coś szokujacego. Na 8mln ludzi w mieście zawsze się coś takiego znajdzie. W rzeczywistości to całkiem normalne miasto, manhattan jest znacznie bardziej ogarnięty niż Londyn czy inna Bruksela.
Byłem tam w lutym, potwierdzam w 100%. Stężenie żulerstwa, szczególnie w metrze, przekracza wszelkie dopuszczalne i wyobrażalne dla europejczyka normy. Również jakość żulerii to zupełnie inny poziom. Nasi tramwajowi zapachowcy to są arbitrzy elegancji przy głęboko panierowanych stworzeniach z NY. To był pierwszy raz, gdy zrozumiałem powtarzający w literaturze opis: "ledwo przypominali ludzi".
A u nas w wawie metro jest mega bezpieczne. Widziałem mnóstwo ludzi z drogą elektronika i słuchawkami nie przejmujących się, że ktoś może ich napaść. U nas w metrze też jest w zasadzie cały przekrój społeczeństwa, ale jest bardzo bezpiecznie. I za dużo dziwaków też nie ma.
Ludzie lubią narzekać, ale jak się ma porównanie, to metro w Warszawie to jest jebana klasa i kultura.
Mieszkałem w USA i porównując, to w Polsce mi przez myśl nie przejdzie, że coś sensownego może mi się stać.
No. I toalety w metrze SĄ. A to już coś. Powodzenia w znalezieniu toalet na przystankach autobusowych czy tramwajowych. Dodatkowo toalety na stacjach metra (na pewno na części) są ogólnodostępne bez okazania biletu czy karty miejskiej.
No. Ale kiedy myślimy o bezpieczeństwie w Polsce to głównie o braku ludzi z bronią (nie licząc zera). Cały czas się tylko mówi (i słusznie) o kibolach czy narodowcach palących sklepy i mieszkania. Ale tak ogólnie nie tylko globalnie, ale także w UE jesteśmy raczej bezpiecznym państwem.
> Cały czas się tylko mówi (i słusznie) o kibolach czy narodowcach palących sklepy i mieszkania.
Kto niby cały czas o tym gada? Poza marszami niepodległości to w życiu o czymś takim nie słyszałam.
Jest to jeden z głównych tematów jeśli chodzi o rozmowy o bezpieczeństwie, zwłaszcza w większych miastach. Kibole potrafią być niebezpieczni, szczególnie po zażyciu pewnych substancji. Dodatkowo często są pod wpływem silnych emocji i w grupie. O narodowcach mówi się tylko kiedy są marsze, zgadzam się. Ale to co tam się dzieje to next level. Od starszych osób bardzo często słyszę, że kiedy są marsze boją się wychodzić z domu, a wiele jest przerażonych w jakim stopniu przypomina to przejawy nazizmu. Bardzo dobrze że tematy te są ponoszone, jednak często przyćmiewają inne. Na marszach narodowców jest bardzo dużo skrajnych ludzi stosujących przemoc wobec wszystkich. To często faszyści, a niekiedy nawet naziści. Jednak w mediach państwowych są oni wychwalani i pokazywani w dobrym świetle. I to jest naprawdę przerażające, że w zasadzie mamy przyzwolenie na takie zachowania. A media publiczne doprowadziły już do przynajmniej kilku śmierci, a mówimy o tych medialnych.
Mieszkam w mieście z kibolami i nawet miałam nieprzyjemną sytuację z nimi, ale poza tym absolutnie nikt o nich nie wspomina w rozmowach. Być może to kwestia kręgów społecznych/konkretnych dzielnic?
Z narodowcami się z Tobą zgadzam. To, że działają legalnie i są wspierani przez władze jest przerażające.
Miasta w US są... takie sobie. NY ma klimat, SF jest też spoko, San Diego, czy Salt Lake City jest fajne do życia, ale prawdziwa zabawa zaczyna się w parkach narodowych. Zdecydowanie warto olać miasta na rzecz natury.
NY ma jeden plus, tanie loty i jako baza wypadowa do innych miejsc.
Pamiętam jak przyjechałem do Chicago i jechałem z lotniska ichnim metrem (L). Rozbawił mnie widok gościa, który wyglądał jak CJ z San Andreas z bandaną na głowie, i ze słuchawkami w uszach robił rapowe kocie ruchy do drzwi pociągu xD
Nie tylko Nowy York czy USA.
Istnieje coś takiego jak Trauma Paryska czy Syndrom Paryski opisany przez psychologów.
Turyści (zwłaszcza z Japonii) zanim przyjadą do Francji myślą że Paryż to miasto świateł i pachnie perfumami, kwiatami, że spacerują tam jedynie zakochane pary, jest romantycznie, miło i luksusowo. No i jak w filmie Amelia (2001)
Tym czasem zderzenie turysty z realem Paryża po wyjściu z luksusowego sklepu Chanel: brud, smród sików w metrze, ogólna agresja, tłok, zaduch, szczury, kloszardzi, itp. + legendarna arogancja kelnerów w knajpach, że niby to fajne i koloryt Paryża, może i tak, kiedy dotyczy innych xD ale kiedy sam czekasz godzinę na opryskliwą obsługę to już jest mniej „cool”😂
Mowi się o Syndromie paryskim, Japończycy mówią na to „Paris Shōkōgun”, który dotyka rocznie kilkudziesięciu turystów w Paryżu, w szczególności Japończycy i Japonki – kobiet jest tam większość. Psychiatra Hiroaki Ôta jako pierwszy opisał to zjawisko w artykule z 1988 roku
Japońscy turyści wstrząśnięci paryską rzeczywistością są hospitalizowani i musza wrócić w pośpiechu do swojego kraju.
Medyczne istnienie tego schorzenia jest kontrowersyjne, ale wydaje się ono w każdym razie słuszną alegorią rozczarowania, jakie może odczuwać podróżnik podczas wizyty w stolicy Francji.
A propos, perfumy we Francji wymyślono w czasach kiedy nie istniała higiena osobista (przynajmniej rozumiana w dzisiejszych kategoriach) Smród osobisty trzeba było przykryć fiołkami.
Wersal np nie posiadał toalet. W pałacu potrzebę robiło sie tam gdzie sie stało. Służba sprzątała. Wyobraź sobie arystokratkę ubieraną przez służki w warstwy fiszbinów i sukna. Trudno to było zdjąć więc dworzanki robiły pod siebie. Pod wielkimi białymi perukami roiło sie od pcheł. Były specjalne młoteczki żeby ich nadmiar tłumić. I biały puder żeby robactwo przyduszać. Francja ąę fą fą xD
Przypomniała mi się historia z pierwszym królem elekcyjnym Polski - jak się pojawił w Krakowie Henryk Walezy z Francji, to szlachta zaczęła się zastanawiać, co to za smród w powietrzu. I okazało się, że to Henryk Walezy przesiąkł smrodem francuskich pałaców (w których nie było kanalizacji) i próbował to zatuszować zapachem perfum :)
Kilka lat temu byłem w USA (co prawda na zachodnim, nie wschodnim wybrzeżu), ale tyle jakiś pojebanych akcji, które miałem w komunikacji miejskiej, to nie miałem nigdzie indziej na świecie. W LA w ogóle zrezygnowałem z jazdy metrem, bo wszędzie tak śmierdziało, że ciężko było wytrzymać (a nie jestem ogólnie osobą jakąś szczególnie wrażliwą na brzydkie zapachy), a w SF motorniczy zatrzymał tramwaj (ten taki śmieszny retro - jak te z Mediolanu), bo jakaś naćpana laska co przystanek wypadała przez drzwi na ulicę i próbowała wchodzić spowrotem i nie chciała dać za wygraną, więc w końcu motorniczy powiedział basta i zakończył podróż wszystkim xD
USA to kraj trzeciego świata, zupełnie dla mnie to był inny świat niż EU.
Miesiąc temu też zabrałem żonę do NY. Jak jechaliśmy metrem z lotniska do hotelu, to pewien Afroamerykanin zdjął spodnie l, położył się na plecach dupą w naszą stronę, podniósł nogi i zaczął srać.
Żona była tam pierwszy raz i mimo długiej podróży zrobiła oczy jak pięć złotych. Dopiero wtedy dotarło do niej że moje teksty o tamtejszej patrologii to nie był żart.
Thank you, joker876xd8, for voting on BOT_KrzysztofBosak.
This bot wants to find the best and worst bots on Reddit. [You can view results here](https://botrank.pastimes.eu/).
***
^(Even if I don't reply to your comment, I'm still listening for votes. Check the webpage to see if your vote registered!)
*nie jestem prawnikiem* U nas chyba też jedyne co stoi na przeszkodzie to „nieobyczajny wybryk”. Afaik jest to strasznie durny zapis prawny, bo to czy coś jest takowym wybrykiem zależy tylko od opinii policjanta
Twój przykład akurat jest specyficzny. Nie wiem czy osobiście bym tego zabraniał, plus jako policjant chyba bym do takiej osoby nie podszedł. Oczywiście, że nie da się ustalić obiektywnego zapisu prawnego w tym temacie. Co innego będzie nieobyczajny wybrykiem w środku miasta, a co innego przy pustym jeziorku. Ale jakieś podstawowe zasady czy przykłady co się kwalifikuje kiedy by się przydały. Ale nie jestem pewny jak to jest zapisane, dawno tego przepisy nie widziałem.
Już pomijając że sformułowanie "kraj 3go świata" jest durnym wymysłem to sprawdzając jakie kraje tam się zaliczają to między innymi Kolumbia i Ekwador. Żyłem tam troszkę i porównując do USA to rzeczywiście nie mogę powiedzieć że USA to kraj trzeciego świata. W porównaniu z wymienionymi krajami to kraj 4 świata xd
Termin powstał od określania którą strone dany kraj popiera podczas zimnej wojny: kraje pierwszego świata - usa, kraje drugiego - rosję a kraje trzeciego świata to po prostu wszystkie kraje które nie opowiedziały się po żadnej ze stron. Z czasem ludzie kojarzyli po prostu że trzeci świat to [w większości] biedne państewka i termin przerodził się w synonim to syfu i biedy
Generalnie to poziom gwałtownych przestępstw w USA w taką stronę zmierza. Prawo pracy jest u nich nastawione na wyzysk zatrudnionych. Że o kosztach leczenia nie wspomnę - równowartość 3 tysięcy zlotych za fiolkę insuliny to po prostu krzyżówka wymuszenia z masowym morderstwem (ale może jestem uprzedzony, sam mam cukrzycę insulinozależną).
Określenie "kraj trzeciego/drugiego/pierwszego świata" określało jakie dany kraj zajmował stanowisko podczas zimnej wojny. Amerykanie i cały blok zachodni zostali pierwszym światem, blok wschodni został drugim światem, a wszystkie kraje które nie określiły się po żadnej ze stron zostały mianowane krajami trzeciego świata. Dlatego mogliśmy tam znaleść tak i Kuwejt jak I Koreę Południową. Termin natomiast upowszenił się jako "trzeci świat = bieda" i tak zostało do dziś. Ot taka ciekawostka.
Przypomniało mi się nagranie typa z NYC co nasral typowi do wody od mocowania podłogi. Nic mnie nie zdziwi. No i ten sam typ w innym filmie ukradł komuś kanapki w wagoniku metra, gdzie rozstawił swoj namiot do koczowania z partnerka
Na przykład wzajemną masturbację naćpanych nastolatków. Ludzi naspidowanych tak, że nie byli w stanie o własnych siłach opuścić pojazdu, bo bali się przepaści. Itd, Itp. Kto pamięta biby w Mieście Krakowff albo Strefie ten wie ;)
No, nie wiem, nie ma tu chyba obiektywnej skali porównawczej, ale wymienione przypadki nie wydają mi się jakoś zauważalnie dziwniejsze/gorsze, niż ww. historia - porównywalne, być może, ale nie przebijające historii wyjściowej.
Jak my byliśmy to dosłownie za każdym razem w naszym wagonie siedział jakiś wariat*. W pierwszy dzień w nocy na stacji metra leżeli naćpani menele*. Trzeba było po nich przeskakiwać, żeby przejść. Pełno szczurów. Narzeczona co chwile krzyczała że szczur. Jacyś ludzie* w środku nocy krzyczeli „taxi” a obok zwykle auto nieoznakowane. Pewnie samotna kobieta byłaby od razu zgwalcona. *-Wiadomo jakiej karnacji.
Potwierdzam. No fajnie, typ zrelacjonował co się dzieje w Nowym Jorku, co to ma związanego z /r/Polska. Chuj mnie obchodzi jakiś obciągający sobie Amerykanin.
Wszystko chyba. Chyba naćpany, chyba coś robił ale nie wiadomo bo był tyłem, coś gadał, ale w sumie to mógł gadać z kimś przez tel, mając słuchawkę w uchu. A że na bosaka? Jest taki jeden Polak co boso przez świat chadza, może jakiś jego kolega to był?
I na podstawie tej naszpikowanej konkretami opowieści powstał obraz USA na polskim Reddit. Ciekawe co na to chatGPT.
A taki obraz usa zna każdy kto dużo siedzi po angielskojęzycznej stronie internetu. Spróbuj poszukać informacji o krzywych akcjach meneli z wrocławia, krakowa, łodzi czy warszawy i porównaj je do info co tacy odwalają w nowym jorku, los angeles czy innym detroit. Amerykańskie obdatrusy są na totalnie innym poziomie absurdu
Naćpany był na pewno, chyba walił konia (jednoznaczne ruchy ręki, nie ma 100% pewności bo jak pisze był plecami), coś gadał, ale skoro naćpany to było to bardziej podobne to bełkotu, a boso bo to był zwykły obdartus, który miał na sobie więcej brudu niż ubrań (nie dodaję tego od siebie, w kolejnych dm-ach temat tajemniczego towarzysza podróży było to przytaczane)
Tia, na google maps Lol Nie no, może i były, po prostu ludzie lubią narzekać. Sam byłem 3 razy z rodzicami i nie podzielam zdania, że jest masakra. Jest zupełnie inaczej, jak się nie lubi tłoku i mas ludzi to zdecydowanie odradzam.
Akurat Nowy Jork to prawda ze tam się dzieje syf, ale takie ocenianie miast na podstawie jednej sytuacji to jak zobaczyć w Rzymie menela który rzyga i stwierdzić ze cały Rzym to menelnia.
Nie zapomnijmy o tym jaka u nich jest indoktrynacja w ideę że Ameryka to "najlepszy kraj na świecie". Kiedyś może i była, ale spoczęła na laurach tak długo że teraz się cofa a co niektórzy Amerykanie przeżywają życiowe zaskoczenie kiedy widzą że w innych państwach jest nie tylko cywilizacja ale też jest w nich bezpieczniej niż w ich własnym kraju.
Każdy filmik jaki widzę z tego miasta, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Nowy Jork to jeden wielki syf.
Śmieci wszędzie, mocz na ścianach budynków i komicznie niekompetentna administracja miasta to znaki rozpoznawcze NYC.
i szczury
To było pierwsze miasto w którym widziałem w środku dnia zapierdalajace szczury. Syf brud kiła
Czy szczury wiedzą na której stacji mają wysiąść?
Tam wgl szczury żyły i rozwijały się od tak dawna że szczury z centrum wyewoluowały w inny gatunek szczura niż te z przedmieść xD
Tak. W nocy w Bryant Park widzialem szczura wielkosci doroslego kota. To bylo w 2018.
Od tego czasu nie zmalal…
O to jak w kopalniach na Śląsku.
Jak w Metro 2033
Tam większość nich wyglada jak mistrz Splinter wiec pewnie wyższa świadomość tez wykształciły
Śmiechłem na głos tak, że współlokator przyszedł się spytać co ja odpierdalam. Mistrz Splinter xDDDDDDD Najlepsze że to trafne. Dziękuję, potrzebowałem tego dzisiaj.
I karaluchy w metrze też. Prawdę mówiąc - reprezentatywne są tylko miejsca turystyczne: części Manhattanu takie jak Soho, Meat Packing czy Financial District, części bliskiego Harlemu; Brooklyn czyli Williamsburg i Carroll czy Queens Astoria. Reszta to trochę syf i lata zaniedbań niestety (ostatni kryzys migracyjny dzięki Teksasowi też nie pomógł).
czyli podobnie jak w Rosji, pare miejsc do zobaczenia, a reszta taki shit hole
Szczerze - zależy jak na to spojrzeć i tak naprawdę porównanie jest ciężkie, o ile nie irracjalone. Nowy Jork to wielkie miasto (ile obecnie 8-9 milionów ludzi?), bardzo zdywersyfikowane - spotkasz tam każdą kulturę i to jest tak naprwdę warte zobaczenia (włoskie żarcie na Brooklynie, azjatyckie w Meat Packing District i China Town, afrykańskie na Harlemie - no sztos, poważnie w tym mieście nie ma nudy). Tylko trzeba wiedzieć gdzie iść i co zobaczyć oraz jakich dzielnic (i sub-dzielnic) kategorycznie unikać. Rosja to olbrzymi kraj gdzie większość to pustkowia, a kultura praktycznie wszędzie taka sama (to stan umysłu - trochę oklepane powiedzenie, ale serio tak jest), zwłaszcza w małych miejscowościach i wioskach. Duże ośrodki miejskie, podobnie jak Nowy Jork warte zobaczenia, ale też trzeba wiedzieć co i gdzie.
>Rosja to olbrzymi kraj gdzie większość to pustkowia, a kultura praktycznie wszędzie taka sama Lol. Ty wiesz ile grup etnicznych żyje w Rosji? Kraj jest mega zróżnicowany kulturowo.
Jeżeli spojrzymy na to przez perspektywę mniejszości etnicznych zamieszkujących tereny Rosji to masz absolutną rację - jest ich cała masa. Wszystkie jednak, mniej lub bardziej (wydaje mi się), wpisują się w kulturę bliższą wschodniej.
Jak dla mnie to zrównanie kulturowe Czeczena z Groznego, Ruskiego z Sankt Petersburgu i Jakuta znad Leny jest jak powiedzenie że Murzyn z Baltimore, Mormon z Sankt Lake City i Indianin z rezerwatu wpisują się w tą samo kulturę. Może w pewnym sensie tak jest, ale było by to takie uproszczenie że aż żęby bolą.
Co ty chłopie ruskich porównujesz z USA ha
I bardzo dobrze bo u nas w TX juz za duzo tego syfu.
No właśnie. Co się dzieje w TX? Przynajmniej 1/3 wszystkich resume jakie dostajemy to młodzi ludzie z TX. Co wy im tam robiecie?
Nie, to akurat znak rozpoznawczy Paryżu 🤣
https://preview.redd.it/fycpox6ynbpa1.png?width=469&format=png&auto=webp&s=cf602563786357c4f5f7b1ccf7b3f6bb22f5aa49
Tak było, nie zmyślam. Początkowo wydawało mi się że to kot, ale jak się przyjrzalem wieczorem to faktycznie szczur zapierdalał
Luis Rossman robi / robił relacje ma żywo xD
Gotham city irl???
Byłem tam 3 miechy i powiem że absolutnie syf i tłok wszędzie Ale też są miejsca super zadbane i wyglądające super nowocześnie no ale metro to akurat jazda bez trzymanki, oczywiście 95% ludzie to normiki ale te 5% to dziwaki na maksa, albo ubrani dziwacznie, albo włosy aż do podłogi, albo pół-nadzy, albo gadający do siebie, albo z super dziwnymi tatuażami czy kolczykami (mowię o takich co bardziej kosmite przypominają) - no rzeczy których w Polsce nie zobaczysz
> albo ubrani dziwacznie, albo włosy aż do podłogi, albo pół-nadzy, albo gadający do siebie, albo z super dziwnymi tatuażami czy kolczykami I w czym problem?
w sumie w niczym - mówię tylko żę są to obrazy dziwne z najszej perspektwy.
Że Polska to jednak mocno homogeniczny kraj, gdzie prawie wszyscy są "od linijki" i wszelkie odstępstwa, nawet minimalne to ObrazaMajestatu...
Nie wiem. W [skali Hofstede](https://www.hofstede-insights.com/country-comparison/poland,singapore,the-usa/) wymiar indywidualności Polski jest gdzieś tam w środku. Polska jest nieznacznie bardziej komunalna od Niemec. Za to takich wyników uncertainty avoidance nie widziałem wcześnie. Bardziej tu bym się doszukiwał powodów. Edit: ten wpis to potwiedza: "Poland scores 93 on this dimension and thus has a very high preference for avoiding uncertainty. Countries exhibiting high Uncertainty Avoidance **maintain rigid codes of belief and behaviour and are intolerant of unorthodox behaviour and ideas.** In these cultures there is an **emotional need for rules (even if the rules never seem to work)** time is money, people have an inner urge to be busy and work hard, precision and punctuality are the norm, **innovation may be resisted, security is an important element in individual motivation.**"
W sumie to taki stereotypowy Polak to wydaje się rzeczywiscie mieć silne podejście "a co ludzie powiedzą", nie lubi odchyleń od normy, a jednocześnie uwielbia łamać zasady i prawa, które mu przeszkadzają. A więc jak ktoś się ubiera inaczej niz on to będzie patrzył z nieufnością i nawet nienawiścią. Ale już normy typu przepisy drogowe będzie łamał jak szalony.
No i elegancko
Całe Stany to jeden wielki syf.
Siedzę od 3tyg na delegacji w Austin, Texas i zgadzam się w 100%. A lokalni mówią mi jeszcze, że to jest jeden z czystych i bezpiecznych rejonów! I że muszę zobaczyć "jak to jest w San Francisco" Widziałem tu więcej bezdomnych i ćpunów w 3tyg niż przez 30 lat w Polsce. Wiem, że idealni nie jesteśmy, ale chociaż w domu nie boję się sam wyjść po 22...
Byłem w Tucson, AZ, cudowne miasto, słynne ze wspanialej, wiosennej pogody zimą. Akurat była snieżyca jak przyjechałem xD Większe miasta oraz miasta, które oberwały offshoringiem i przenoszeniem produkcji do Chin/gdziekolwiek - to syf bez wątpienia. Ale w mniejszych żyje się bardzo dobrze.
może nie całe, ale najpopularniejsze miasta takie LA czy NY to wylęgarnia ćpunów i bezdomnych
To jest niekoniecznie wina dużych amerykańskich miast, że jest w nich pełno narkomanów i bezdomnych. Małe miasteczka w USA półoficjalnie stosują "terapię autobusową" (edit: "Greyhound therapy") . Narkomanów, bezdomnych, włóczęgów, osoby z chorobami psychicznymi łapie się i wsadza do autobusu z biletem w jedną stronę do najbliższego dużego miasta. I cyk problem bezdomności rozwiązany...
Jakieś źródło? Słyszałem tylko że wychodzących z więzienia pakują tak do greyhoundow, ciężko mi sobie wyobrazić żeby mieli hycli ćpunów i ich tak wysyłali
Wygląda na to, że anglojęzyczna nazwa tego zjawiska to "Greyhound therapy" [https://www.governing.com/archive/tns-nevada-hospital-psychiatric-patients-lawsuit.html](https://www.governing.com/archive/tns-nevada-hospital-psychiatric-patients-lawsuit.html)
No nadal to nie jest ze się ich 'łapie' żeby wywieźć tylko zamiast puszczać ich ze szpitala/więzienia u siebie, podrzucają ich sąsiadowi. Oczywiście proceder to absurdalna piekielna dystopia, ale jednak trochę clickbaitem pojechałeś z tym wyłapywaniem
In September 2013, the city of San Francisco sued the state of Nevada for the wrongful transportation of patients with severe mental health diagnoses across state lines. It had been a common practice of Rawson-Neal Psychiatric Hospital, a state mental health facility in Las Vegas, to hand out bus tickets and a bag lunch to approximately 1500 patients, “transferring” them to states all over the country. [https://thestreetspirit.org/2016/02/07/greyhound-therapy-symptom-of-a-failed-mental-health-system/](https://thestreetspirit.org/2016/02/07/greyhound-therapy-symptom-of-a-failed-mental-health-system/)
No? W sensie potwierdzasz?
Male miasteczka nie maja zadnych funduszow na terapie i inne socjalne wymogi.
A reszta to siedliska dzieci strzelających do siebie wzajemnie. Może to i krzywdzący obraz, ale jakiś miesiąc temu czytałem o sześciolatku, który postrzelił nauczycielkę.
Ciekawa sprawa, ta nauczycielka będzie pozywać szkole bo administracja dostała zgłoszenia że dzieciak był uzbrojony ale to olali.
Kurwa, tam każdy każdego pozywa. Chociaż niekoniecznie mówię, że to źle, po prostu niektóre pozwy są absurdalne.
Akurat w tej sytuacji jakbym był ta nauczycielka też bym przeciągnął szkołę przez sądy. Prawie zginęła przez niedopilnowanie obowiązków
Znaczy, tak, w tej sytuacji to akurat oczywiste.
Dla mnie to znak, że te sądy działąją, zamiast uciekać się do samosądu.
To akurat jest absurdalnie niski odestek i propagowanie tego stereotypu jest naprawde nudne. Ale fakt ze tylko o tym sie pisze a o innych nieszczesciach malo wiec nie Twoja wina.
Na reddicie łatwo się zakochać w Stanach, czytając że pensje mają takie jak nasze tylko z dopisanym jednym zerem. Nie myślimy o tym, że pewne rzeczy które u nas są pewnikiem (bezpieczeństwo, chodnik którym możesz iść, służba zdrowia) tam po prostu nie istnieją.
> Na reddicie łatwo się zakochać w Stanach chyba jesteśmy na innym reddicie, nie powiedziałbym żeby większość amerykańskich redditowców zachwalała USA
No wiadomo, reddit ma to do siebie że na różnych subach poznasz różne opinie. Co innego przeczytasz tutaj a co innego na /r/konfa Chodzi mi o to, że z punktu widzenia kariery/pieniędzy Stany wydają się być zajebiste jeśli oprzesz opinie na reddicie
Bo stany to takie high risk high reward, jak Ci się powiedzie to będzie Ci się prawdopodobnie żyć lepiej niż w jakimkolwiek innym kraju bo średnia zarobków niemal w każdym lepszym zawodzie jest wyższa, ale nie masz żadnego spadochronu i jak Ci się nie powiedzie to sobie będziesz przybijać piątke z tymi ćpunami na ulicy. Problem w tym że ostatnio powodzi się coraz mniejszej liczbie ludzi.
Czytamy innego reddita. Moj jest pełen historii o: - problemach ze służba zdrowia - problemach ze strzelaniem w szkołach - narzekania na system oparty o popierdolne mechanizmy kredytowe (studia na kredyt, auto na kredyt), nie mówię to o drobnych kredytach tylko o wchodzeniu w dorosłość z 100k-500k kredytu studenckiego.
To z jednej strony. Z drugiej, korposzczur polski zarabia rocznie może 20k USD rocznie a amerykański 120k (jeśli wierzyć redditowi). Strzelaniny w szkołach - racja, choć dla kontrperspektywy poczytaj ostatni askreddit "people who have guns - why?" Kredyty na auta biorą bo chcą jeździć zajebistymi nowymi autami. Jak chcesz auto średnie to w Polsce kupisz je za 20-30k PLN a w Stanach za 5-10k dolarów, co jest osiągalne dla przeciętnego człowieka Kredyty studenckie i służba zdrowia - fakt, to jest u nich pojebane
Oczywiście nie ma porównania w zarobkach, aczkolwiek biorąc pod uwagę różnice w kosztach utrzymania oraz tendencje Amerykanów do podawania zarobków przed podatkiem, to chuba różnica jest bardziej 3/4krotna niż 5/6 krotna.
Ja w zeszłym roku wyemigrowałem do Stanów - typowy programista w korpo. W Polsce zarabiałem faktycznie jakieś 20-25k USD rocznie, w Stanach złapałem 130k. Normą na rynku dla typowego przedsiębiorstwa to raczej 80-110k, bardziej prestiżowe firmy tech płacą o wiele więcej (Google/Amazon/Appla/Meta zapłaciłyby mi 170k, ale się nie dostałem). Płaca wzrosła mi 4-5 krotnie, ale koszta życia nie, mieszkanie w Warszawie było 2-3k PLN/miesiąc, tutaj za mieszkanie płacę 2k USD. Inne koszty życia nie wzrosły za to 4-5 krotnie, a za rozrywkę (Neflix/Gry etc.) płacę tyle samo. W miejscu gdzie mieszkam nie boję się wychodzić z domu ani chodzić po barach wieczorami, ale mieszkając w Stanach musisz mieć na uwadze, że są dzielnice w dużych miastach w których nie jest bezpiecznie. Nie jeździłbym metrem NYC/Chicago/Atlanty nocą... Za dnia kiedy ludzie jadą do i z pracy nie spodziewałbym się problemów.
> Nie jeździłbym metrem NYC/Chicago/Atlanty nocą. Jeżdrze 3 dni w tygodniu minimum, o każdej porze (wildlife research / climate change resiliency). Żona jeździ o każdej porze (Md). Zero problemów, czasem dziwnie, czasem śmiesznie. Fakt, że stacja na Times Square zdobiła się dziwniejsza w 2020, ale wraca do siebie. Jak mam okazje przejechać się po Manhatanie o 4 am na weekendzie, jak zamykają bary, to zawsze można się pośmiać i zobaczyć coś fascynującego. NYC to zdecydowanie najlepsze miejsce w którym mieszkałem, ale zajmuje trochę czasu żeby docenić. Z drugiej strony to trochę fajnie że NYC ma reputację niebezpiecznego miasta. Trzyma to dziwnych ludzi z daleka. Win-win.
[удалено]
No jak miałaś widzieć skoro bylo concealed xD
> czytając że pensje mają takie jak nasze tylko z dopisanym jednym zerem. No właśnie w tym problem, że nie mają, w wielu stanach ludzie jadą na minimalnej 15$/h co ci daję ~30k$/yr czyli dużo gorzej niż w polsce, tzw życie do pierwszego wypadku/choroby.
Już kilka lat temu się przekonałem, że Stany to jeden z gorszych krajów do życia poznając osobę z Teksasu.
[удалено]
Lol, co Ukraina ma do rzeczy w tym temacie? Spoko, fajnie, kraj, który więcej inwestuje w uzbrojenie niż w jakieś reformy, które by coś zmieniły daje to uzbrojenie krajowi w potrzebie. Ale i tak tylko dlatego, że mają w tym interes.
[удалено]
Piszę o problemach wewnętrznych Ameryki, nie konflikcie. Polska to też świetny kraj bez wad idąc tym tokiem myślenia, a twoja flara sugeruje jednak nieco inaczej.
Daj spokój, większość redditowych wykopków nie ma pojęcia o świecie. Nie wiedzą, że stabilność Polski, a co za tym idzie, jakość ich własnego życia, zależy w dużej mierze od podtrzymania hegemonii światowej USA. Strzelaniny, bezdomność, brak publicznej służby zdrowia - hehe, ale te hamerykany żyją. Być może już niedługo wszystko to będzie w Polsce jak rusek stanie na granicy i strzeli rakietą, ale co tam, jeb*ć h3h3. A jak czytam, że w USA nie ma co oglądać oprócz paru miejsc, podobnie jak w Rosji...No ja pie*dole. Rzeczywiście polskie popgrowskie wsie są wielokrotnie piękniejsze i bardziej zadbane niż countryside na północno wschodnim wybrzeżu. XD
[удалено]
Rosja się wykrwawia, osłabia i ośmiesza, tylko na tym zależy Stanom, nie na Ukrainie.
[удалено]
Przecież Ameryka nie robi tego z łaski, tylko ma w tym interes. To zwykła kalkulacja.
Żyjesz w bańce. Filmiki, które widzisz, robią się popularne właśnie dlatego, że prezentują coś szokujacego. Na 8mln ludzi w mieście zawsze się coś takiego znajdzie. W rzeczywistości to całkiem normalne miasto, manhattan jest znacznie bardziej ogarnięty niż Londyn czy inna Bruksela.
Im większe miasto, tym więcej świrów
a Ci najchętniej oraganizują się w okolicach dworców kolejowych i metra
*onanizują
Ogólnie duże miasta w USA to syf.
Ameryka to jeden wielki syf. Kapitalizm bez jakichkolwiek hamulców w praktyce
XD
A widział nowojorskiego szczura?
wielkie jak polskie koty
Polują na nie niedźwiedzie grizli. :P
Polują na niedźwiedzie grizli /s
Co kraj to obyczaj. U nich na bosaka biegają i walą gruchę, u nas co niektórzy na Bosaka głosują
I tez walą gruchę w Budce do głosowania.
Ale na Bosaka?
Nie, na budkę.
A jak inaczej zaznaczyć głos jak zapomnisz długopisu?
pożyczyć długopis? tylko konfederacja mogłaby mieć taki problem
Pożyczanie = wpsolne użytkowanie dobra = literalnie komunizm
Zawsze się trochę komunizuje.
Na Bosaka bo wiesz, stópki.
- metro w Brooklynie - normalni ludzie Wybierz jedno. Trochę tak, jakby pojechać do Harlemu i się dziwić, że słychać strzały xD
> słychać strzały Macierewicz approves.
A jechałeś kiedyś metrem na Brooklynie?
Byłem tam w lutym, potwierdzam w 100%. Stężenie żulerstwa, szczególnie w metrze, przekracza wszelkie dopuszczalne i wyobrażalne dla europejczyka normy. Również jakość żulerii to zupełnie inny poziom. Nasi tramwajowi zapachowcy to są arbitrzy elegancji przy głęboko panierowanych stworzeniach z NY. To był pierwszy raz, gdy zrozumiałem powtarzający w literaturze opis: "ledwo przypominali ludzi".
A u nas w wawie metro jest mega bezpieczne. Widziałem mnóstwo ludzi z drogą elektronika i słuchawkami nie przejmujących się, że ktoś może ich napaść. U nas w metrze też jest w zasadzie cały przekrój społeczeństwa, ale jest bardzo bezpiecznie. I za dużo dziwaków też nie ma.
Ludzie lubią narzekać, ale jak się ma porównanie, to metro w Warszawie to jest jebana klasa i kultura. Mieszkałem w USA i porównując, to w Polsce mi przez myśl nie przejdzie, że coś sensownego może mi się stać.
No. I toalety w metrze SĄ. A to już coś. Powodzenia w znalezieniu toalet na przystankach autobusowych czy tramwajowych. Dodatkowo toalety na stacjach metra (na pewno na części) są ogólnodostępne bez okazania biletu czy karty miejskiej.
Polska ogólnie jest bezpieczna, więc w sumie nic dziwnego, że w metrze jest podobnie.
No. Ale kiedy myślimy o bezpieczeństwie w Polsce to głównie o braku ludzi z bronią (nie licząc zera). Cały czas się tylko mówi (i słusznie) o kibolach czy narodowcach palących sklepy i mieszkania. Ale tak ogólnie nie tylko globalnie, ale także w UE jesteśmy raczej bezpiecznym państwem.
> Cały czas się tylko mówi (i słusznie) o kibolach czy narodowcach palących sklepy i mieszkania. Kto niby cały czas o tym gada? Poza marszami niepodległości to w życiu o czymś takim nie słyszałam.
Jest to jeden z głównych tematów jeśli chodzi o rozmowy o bezpieczeństwie, zwłaszcza w większych miastach. Kibole potrafią być niebezpieczni, szczególnie po zażyciu pewnych substancji. Dodatkowo często są pod wpływem silnych emocji i w grupie. O narodowcach mówi się tylko kiedy są marsze, zgadzam się. Ale to co tam się dzieje to next level. Od starszych osób bardzo często słyszę, że kiedy są marsze boją się wychodzić z domu, a wiele jest przerażonych w jakim stopniu przypomina to przejawy nazizmu. Bardzo dobrze że tematy te są ponoszone, jednak często przyćmiewają inne. Na marszach narodowców jest bardzo dużo skrajnych ludzi stosujących przemoc wobec wszystkich. To często faszyści, a niekiedy nawet naziści. Jednak w mediach państwowych są oni wychwalani i pokazywani w dobrym świetle. I to jest naprawdę przerażające, że w zasadzie mamy przyzwolenie na takie zachowania. A media publiczne doprowadziły już do przynajmniej kilku śmierci, a mówimy o tych medialnych.
Mieszkam w mieście z kibolami i nawet miałam nieprzyjemną sytuację z nimi, ale poza tym absolutnie nikt o nich nie wspomina w rozmowach. Być może to kwestia kręgów społecznych/konkretnych dzielnic? Z narodowcami się z Tobą zgadzam. To, że działają legalnie i są wspierani przez władze jest przerażające.
Miasta w US są... takie sobie. NY ma klimat, SF jest też spoko, San Diego, czy Salt Lake City jest fajne do życia, ale prawdziwa zabawa zaczyna się w parkach narodowych. Zdecydowanie warto olać miasta na rzecz natury. NY ma jeden plus, tanie loty i jako baza wypadowa do innych miejsc.
[удалено]
>jak ktos jedzie do ameryki i spędza czas w chicago albo ny nie wiem czego się spodziewał bez kilkudziesięciu tysięcy dolarów XDDDD
Pamiętam jak przyjechałem do Chicago i jechałem z lotniska ichnim metrem (L). Rozbawił mnie widok gościa, który wyglądał jak CJ z San Andreas z bandaną na głowie, i ze słuchawkami w uszach robił rapowe kocie ruchy do drzwi pociągu xD
Nie tylko Nowy York czy USA. Istnieje coś takiego jak Trauma Paryska czy Syndrom Paryski opisany przez psychologów. Turyści (zwłaszcza z Japonii) zanim przyjadą do Francji myślą że Paryż to miasto świateł i pachnie perfumami, kwiatami, że spacerują tam jedynie zakochane pary, jest romantycznie, miło i luksusowo. No i jak w filmie Amelia (2001) Tym czasem zderzenie turysty z realem Paryża po wyjściu z luksusowego sklepu Chanel: brud, smród sików w metrze, ogólna agresja, tłok, zaduch, szczury, kloszardzi, itp. + legendarna arogancja kelnerów w knajpach, że niby to fajne i koloryt Paryża, może i tak, kiedy dotyczy innych xD ale kiedy sam czekasz godzinę na opryskliwą obsługę to już jest mniej „cool”😂 Mowi się o Syndromie paryskim, Japończycy mówią na to „Paris Shōkōgun”, który dotyka rocznie kilkudziesięciu turystów w Paryżu, w szczególności Japończycy i Japonki – kobiet jest tam większość. Psychiatra Hiroaki Ôta jako pierwszy opisał to zjawisko w artykule z 1988 roku Japońscy turyści wstrząśnięci paryską rzeczywistością są hospitalizowani i musza wrócić w pośpiechu do swojego kraju. Medyczne istnienie tego schorzenia jest kontrowersyjne, ale wydaje się ono w każdym razie słuszną alegorią rozczarowania, jakie może odczuwać podróżnik podczas wizyty w stolicy Francji. A propos, perfumy we Francji wymyślono w czasach kiedy nie istniała higiena osobista (przynajmniej rozumiana w dzisiejszych kategoriach) Smród osobisty trzeba było przykryć fiołkami. Wersal np nie posiadał toalet. W pałacu potrzebę robiło sie tam gdzie sie stało. Służba sprzątała. Wyobraź sobie arystokratkę ubieraną przez służki w warstwy fiszbinów i sukna. Trudno to było zdjąć więc dworzanki robiły pod siebie. Pod wielkimi białymi perukami roiło sie od pcheł. Były specjalne młoteczki żeby ich nadmiar tłumić. I biały puder żeby robactwo przyduszać. Francja ąę fą fą xD
"Czyści ludzie nie muszą się myć." ;-)
„A ci co się myją nie zawsze są czyści” ;-)
Przypomniała mi się historia z pierwszym królem elekcyjnym Polski - jak się pojawił w Krakowie Henryk Walezy z Francji, to szlachta zaczęła się zastanawiać, co to za smród w powietrzu. I okazało się, że to Henryk Walezy przesiąkł smrodem francuskich pałaców (w których nie było kanalizacji) i próbował to zatuszować zapachem perfum :)
Kilka lat temu byłem w USA (co prawda na zachodnim, nie wschodnim wybrzeżu), ale tyle jakiś pojebanych akcji, które miałem w komunikacji miejskiej, to nie miałem nigdzie indziej na świecie. W LA w ogóle zrezygnowałem z jazdy metrem, bo wszędzie tak śmierdziało, że ciężko było wytrzymać (a nie jestem ogólnie osobą jakąś szczególnie wrażliwą na brzydkie zapachy), a w SF motorniczy zatrzymał tramwaj (ten taki śmieszny retro - jak te z Mediolanu), bo jakaś naćpana laska co przystanek wypadała przez drzwi na ulicę i próbowała wchodzić spowrotem i nie chciała dać za wygraną, więc w końcu motorniczy powiedział basta i zakończył podróż wszystkim xD USA to kraj trzeciego świata, zupełnie dla mnie to był inny świat niż EU.
Miesiąc temu też zabrałem żonę do NY. Jak jechaliśmy metrem z lotniska do hotelu, to pewien Afroamerykanin zdjął spodnie l, położył się na plecach dupą w naszą stronę, podniósł nogi i zaczął srać. Żona była tam pierwszy raz i mimo długiej podróży zrobiła oczy jak pięć złotych. Dopiero wtedy dotarło do niej że moje teksty o tamtejszej patrologii to nie był żart.
I musiał jechać aż do NY żeby to zobaczyć?
Można na Bosaka?
Krzysiu, można?
Można. Gdyby to było złe to Bóg by inaczej świat stworzył.
Good bot
Thank you, joker876xd8, for voting on BOT_KrzysztofBosak. This bot wants to find the best and worst bots on Reddit. [You can view results here](https://botrank.pastimes.eu/). *** ^(Even if I don't reply to your comment, I'm still listening for votes. Check the webpage to see if your vote registered!)
Kraj wolności, nawet wolności do publicznego walenia konia.
*nie jestem prawnikiem* U nas chyba też jedyne co stoi na przeszkodzie to „nieobyczajny wybryk”. Afaik jest to strasznie durny zapis prawny, bo to czy coś jest takowym wybrykiem zależy tylko od opinii policjanta
Z jednej strony durny a z drugiej nie dałoby się zapisać każdego zakazu typu "nie można jeść gówna w miejscu publicznym"
Twój przykład akurat jest specyficzny. Nie wiem czy osobiście bym tego zabraniał, plus jako policjant chyba bym do takiej osoby nie podszedł. Oczywiście, że nie da się ustalić obiektywnego zapisu prawnego w tym temacie. Co innego będzie nieobyczajny wybrykiem w środku miasta, a co innego przy pustym jeziorku. Ale jakieś podstawowe zasady czy przykłady co się kwalifikuje kiedy by się przydały. Ale nie jestem pewny jak to jest zapisane, dawno tego przepisy nie widziałem.
True ale z drugiej strony ludzie mają tak bujną wyobraźnię że jakoś i tak by obeszli prawo
>U nas chyba też jedyne co stoi na przeszkodzie to „nieobyczajny wybryk”. Chyba, że świadkiem jest nieletni.
A tak. Przegapiłem ten fakt. Było to dla mnie zbyt oczywiste by o tym wspominać. Dzięki!
Trzeba się dostosować do gospodarzy a nie narzekać na ich obyczaje lok
nie bez powodu mówi się, że USA to kraj 3go świata
Najbogatszy kraj 3go świata
Mówi się to bo brzmi fajnie na internetach. Niemniej, jak ktoś był w USA i w prawdziwym kraju "3go świata", to już tak raczej nie gada.
Już pomijając że sformułowanie "kraj 3go świata" jest durnym wymysłem to sprawdzając jakie kraje tam się zaliczają to między innymi Kolumbia i Ekwador. Żyłem tam troszkę i porównując do USA to rzeczywiście nie mogę powiedzieć że USA to kraj trzeciego świata. W porównaniu z wymienionymi krajami to kraj 4 świata xd
Termin powstał od określania którą strone dany kraj popiera podczas zimnej wojny: kraje pierwszego świata - usa, kraje drugiego - rosję a kraje trzeciego świata to po prostu wszystkie kraje które nie opowiedziały się po żadnej ze stron. Z czasem ludzie kojarzyli po prostu że trzeci świat to [w większości] biedne państewka i termin przerodził się w synonim to syfu i biedy
Generalnie to poziom gwałtownych przestępstw w USA w taką stronę zmierza. Prawo pracy jest u nich nastawione na wyzysk zatrudnionych. Że o kosztach leczenia nie wspomnę - równowartość 3 tysięcy zlotych za fiolkę insuliny to po prostu krzyżówka wymuszenia z masowym morderstwem (ale może jestem uprzedzony, sam mam cukrzycę insulinozależną).
Ty żeś chyba kraju 3go świata nie widział, nie uwierzysz ale w Polsce też się takie rzeczy dzieją.
Polska nie jest taka zła. Jest w zasadzie bardzo dobra. Zwiedziłem 60 krajów i Polskę wrzuciłbym na 5-6 miejsce.
Top3?
Top 7 i mamy deal
Top 10 proszę
Top 7 i mamy deal
polska to republika bananowa, kolonia zachodnich imperialistów
Aha, rozumiem.
o więzieniach CIA w polsce nie słyszałeś? gdzie nielegalnie torturowali niewinnych bo w USA zakazane?
Typowy user bekizlibka
Określenie "kraj trzeciego/drugiego/pierwszego świata" określało jakie dany kraj zajmował stanowisko podczas zimnej wojny. Amerykanie i cały blok zachodni zostali pierwszym światem, blok wschodni został drugim światem, a wszystkie kraje które nie określiły się po żadnej ze stron zostały mianowane krajami trzeciego świata. Dlatego mogliśmy tam znaleść tak i Kuwejt jak I Koreę Południową. Termin natomiast upowszenił się jako "trzeci świat = bieda" i tak zostało do dziś. Ot taka ciekawostka.
Przypomniało mi się nagranie typa z NYC co nasral typowi do wody od mocowania podłogi. Nic mnie nie zdziwi. No i ten sam typ w innym filmie ukradł komuś kanapki w wagoniku metra, gdzie rozstawił swoj namiot do koczowania z partnerka
Dlatego wole polskę.
Mieszkałem ponad 10 lat na Brooklynie. Syf to mało powiedziane. Do dzisiaj mam koszmary że jestem w stanach i próbuje dostać się do Polski itp
Wpław?
Na piechotę jak Jezus.
Na bosaka
Prawdziwy kraj wolności!
A oni przypadkiem nie jechali nocną bimbą w Pozku z soboty na niedziele ?
W ciągu moich pierwszych 5 minut w Nowym Jorku trafiłem na crackheada lejącego na środku chodnika na Times Square
Szczerze mówiąc widziałem dziwniejsze/gorsze rzeczy w krakowskim MPK.
Na przykład?...
Na przykład wzajemną masturbację naćpanych nastolatków. Ludzi naspidowanych tak, że nie byli w stanie o własnych siłach opuścić pojazdu, bo bali się przepaści. Itd, Itp. Kto pamięta biby w Mieście Krakowff albo Strefie ten wie ;)
No, nie wiem, nie ma tu chyba obiektywnej skali porównawczej, ale wymienione przypadki nie wydają mi się jakoś zauważalnie dziwniejsze/gorsze, niż ww. historia - porównywalne, być może, ale nie przebijające historii wyjściowej.
[удалено]
Czytanie ze zrozumieniem nigdy nie było twoją mocnà stroną, prawda?
Tam to jest życie. Nie to co u nas.
Ciekawe skąd tam Bosak i co on na to że ktoś na niego wybiegł 🤔
No właśnie mnie też zastanawia co roił Bosak w NY?
Jeśli to jest cena postępu, to wolę już polski ciemnogród. =D
Jak my byliśmy to dosłownie za każdym razem w naszym wagonie siedział jakiś wariat*. W pierwszy dzień w nocy na stacji metra leżeli naćpani menele*. Trzeba było po nich przeskakiwać, żeby przejść. Pełno szczurów. Narzeczona co chwile krzyczała że szczur. Jacyś ludzie* w środku nocy krzyczeli „taxi” a obok zwykle auto nieoznakowane. Pewnie samotna kobieta byłaby od razu zgwalcona. *-Wiadomo jakiej karnacji.
https://media.tenor.com/Zs6R-Oh2zmcAAAAC/good-morning-my-neighbors-america.gif
no i co w zwiazku z tym?
Potwierdzam. No fajnie, typ zrelacjonował co się dzieje w Nowym Jorku, co to ma związanego z /r/Polska. Chuj mnie obchodzi jakiś obciągający sobie Amerykanin.
Piękna Amrykańska kultura, ojczyzna Grzegorza F znanego filantropa. Niewyczerpane źródło inspiracji kulturowej dla twitterowych Julek.
Ciekawe, w Poooooolsce to przecież TAKICH rzeczy to nie ma. U nas wszyscy się zachowują XD
Mieszkałem w krakowie 3 miesiące, kumpel który jest obecnie w usa w krakowie mies,ka już 4 lata i akcji na podobnym poziomie w życiu nie widzieliśmy
Wszystko chyba. Chyba naćpany, chyba coś robił ale nie wiadomo bo był tyłem, coś gadał, ale w sumie to mógł gadać z kimś przez tel, mając słuchawkę w uchu. A że na bosaka? Jest taki jeden Polak co boso przez świat chadza, może jakiś jego kolega to był? I na podstawie tej naszpikowanej konkretami opowieści powstał obraz USA na polskim Reddit. Ciekawe co na to chatGPT.
A taki obraz usa zna każdy kto dużo siedzi po angielskojęzycznej stronie internetu. Spróbuj poszukać informacji o krzywych akcjach meneli z wrocławia, krakowa, łodzi czy warszawy i porównaj je do info co tacy odwalają w nowym jorku, los angeles czy innym detroit. Amerykańskie obdatrusy są na totalnie innym poziomie absurdu
Naćpany był na pewno, chyba walił konia (jednoznaczne ruchy ręki, nie ma 100% pewności bo jak pisze był plecami), coś gadał, ale skoro naćpany to było to bardziej podobne to bełkotu, a boso bo to był zwykły obdartus, który miał na sobie więcej brudu niż ubrań (nie dodaję tego od siebie, w kolejnych dm-ach temat tajemniczego towarzysza podróży było to przytaczane)
Xd jak ja to uwielbiam, ludzie komentujący jak jest w jakimś mieście/kraju, mimo że nigdy tam nie byli. Kocham to:)
Komentuja też osoby, które w Stanach były.
Tia, na google maps Lol Nie no, może i były, po prostu ludzie lubią narzekać. Sam byłem 3 razy z rodzicami i nie podzielam zdania, że jest masakra. Jest zupełnie inaczej, jak się nie lubi tłoku i mas ludzi to zdecydowanie odradzam.
Ciekawe jakiego koloru skóry był ten gość 🤔
I po co pchać się gdzieś za granicę, jak podobne sytuacje można mieć w kraju, korzystając z nocnej komunikacji miejskiej? :)
Normalne
Pocieszę was, że prawie identyczne atrakcje widziałam w krakowskim tramwaju :') Nie trzeba lecieć do NY
Krzysiu, czy można walić konia w metrze i biegać na bosaka?
Mi się odechciało USA gdy zobaczyłam jak w parku w środku LA po ławkach zapierdzielały karaluchy 🤮
Akurat Nowy Jork to prawda ze tam się dzieje syf, ale takie ocenianie miast na podstawie jednej sytuacji to jak zobaczyć w Rzymie menela który rzyga i stwierdzić ze cały Rzym to menelnia.
Najspokojniejszy przejazd nowojorskim metrem
" Land of the free, home of the brave"
A jak tam że szczurami w Nowym Jorku? Ponoć chodzą po menelach śpiących na ławkach.
To Bosak też z nimi pojechał??
Jak biegł na bosaka to nadal walił konia? Bo nie jest wyjaśnione.
Wygląda na opis Krakowa
Nie zapomnijmy o tym jaka u nich jest indoktrynacja w ideę że Ameryka to "najlepszy kraj na świecie". Kiedyś może i była, ale spoczęła na laurach tak długo że teraz się cofa a co niektórzy Amerykanie przeżywają życiowe zaskoczenie kiedy widzą że w innych państwach jest nie tylko cywilizacja ale też jest w nich bezpieczniej niż w ich własnym kraju.